Mieszane uczucia
Ostatnio nie wiem co czuje i co mam o tym myśleć, a może nigdy tak naprawdę nie wiedziałem? Jeszcze dwa dni temu myślałem że mam depresję, wczoraj byłem na pierwszej wizycie u psychologa i dostałem kopa do działania, dziś już był lekki dół, przespałem 3h w dzień, ale nadal w sumie jest ok.
W poniedziałek idę do psychiatry. Ktoś z was może się podzielić jakimiś doświadczeniami jak taka wizyta wygląda? Na jakiej podstawie lekarz stwierdza że jestem chory czy nie? Jest jakieś badanie jakieś psychotesty czy po prostu jak mu powiem objawy praktycznie wyczytane z definicji to stwierdzi że mam depresje i tyle? Nie chcę brać leków nie czuję takiej potrzeby. Chociaż ostatnie dwa miesiące były ciężkie i pewnie to się kwalifikuje pod leczenie farmakologiczne to wydaję mi się że samą terapią i zmianą stylu życia jestem w stanie z tego wyjść.
Dziś już o tym nawet nie myślę, dziś jestem zaaferowany tym co czuję w relacjach między ludzkich. Nie wiem jak to nazwać. A może jednak wiem, nigdy niezaspokojona potrzeba miłości i bliskości drugiego człowieka daje o sobie znać. W postaci zazdrości nawet w relacjach koleżeńskich, potrzeby akceptacji i bycia zauważonym. Każde nawet najmniejsze odrzucenie boli ze zdwojoną siłą. Czy jestem zakochany w J? Raczej nie, nie pociąga mnie fizycznie. W ogóle ostatnio widzę u siebie spadek zainteresowania płcią przeciwną, co u faceta w moim wieku jest raczej dziwne, powinienem wszędzie widzieć chodzące obiekty seksualne prawda? To też podobno jest jeden z objawów depresji, no nic zobaczymy co powie lekarz.
Ostatnio zacząłem w pracy czytać wpisy tutaj, muszę pousuwać historię bo jak ktoś na to wpadnie to będzie wstyd.
Psychiatra na podstawie objawów i ich nasilenia zaproponuje farmakologie, albo nie. On raczej nie będzie chciał słuchać Twojej historii dzieciństwie i prawdopodobnych przyczynach. Przepisze leki, zaleci psychoterapię i krzyżyk na drogę, do zobaczenia za 2 tg. Chyba najlepiej jak psychiatra jest tez psychoterapeutą. A historie też bym usunął, jak to komp firmowy. Może nie dlatego, że wstyd. Bardziej irytowałby mnie fakt, że przeczytać może ktoś, z kim wcale się nie chce dzielić takimi informacjami.
Rozumiem, tylko nie wiem na jakiej podstawie on określa objawy i stopień nasilenia ? Tak naprawdę wszystko zależy od tego co mu powiem prawda?
Tak, od tego co mu powiesz i co ewentualnie „wyczyta” z około 20 minutowej obserwacji Twojego zachowania 🙂