Mój bunt trwa nadal
Moja mama nazwala go dziś buntem nastolatki. Niech sobie nazywa jak chce, aj nie będę prac brudów po facetach-nierobach, którzy w tym domu nie robią kompletnie nic. Jak mamie pasuje, ok, ale ja nie będę robic z siebie sługi i niewolnicy. To nie ja się zdecydowałam na życie z tymi ludźmi. Piję melisse ale to mi nic nie daje. Nie mogę się też zmusić do codzinnego pisania bo moje życie jest strasznie nudne. A emocje? No więc do wczoraj przez prawie cały tydzień chodziłam zła i naburmuszona. Denerwowało mnie wszystko, każde słowo i zachowanie. Pawełek i jego synalek śmiali się, że pewnie mam okres. Nie bawiło mnie to. Teraz jak trzeba posprzatać ze stołu albo pomoc w kuchni ja sobie siadam tak jak oni z komóreczka w reku i czekam az sie sprzatnie, a raczej az sprzatnie mama. Tylko ja w tym domu umiem zwrócic im uwage ze nic nie robia a mama to znosi z pokorą. Trochę mi jej szkoda, ale ja sie nie zgadzam z jej przekonaniami i to mnie upokarza.
Dzisiaj mi już lepiej. Treaz tylko czekam, aż zaskocza im trybiki i moze tez im sie zal mamy zrobi. Czy wszyscy faceci sa nastawieni na to ze mamy im uslugiwac?? Ludzie to jest XXI wiek!!!
Brawo. To na pewno jest trudne, znosić docinki i widok wykorzystywanej matki. Ale może dzięki Tobie i ona przejrzy na oczy. Dużo siły życzę.