Motywacja
Jak się zmotywować? Cholera wie, szukam sposobu na swojego lenia, na ignorowanie chandry i nie zagłębianie się zbytnie w nieistotne kwestie.
Mój plan na styczeń jest taki:
dbać o swoje ciało (dieta, cwiczenia)
dbać o swoje dzieci (czas razem, cierpliwosc)
dbać o swoj zwiazek (codziennie postarać się zrobić coś razem, chocby małą rzecz)
dbać o swoj rozwój (czytać ksiazki, wiadomości w internecie)
dbac o swoją rozrywkę ( oglądać filmy, spotykac się ze znajomymi)
jak się to ma do planów które robiłam na poczatku? Jak ewoluowały moje założenia? Az głupio to czytać 🙂
Och jak łatwo nie mieć depresji!!!*
A do bardzo wymownego tytułu i upadku 🙂
I znów podnosimy się i do góry 🙂
Głodówka za karę – chora ze mnie baba
itd…:
Plan boski, ale jak to wszystko pogodzić? Moze się uda bez rozpisywania wszytkiego… i moze nie zezre mnie frustracja za kilka dni kiedy okaże sie ze realizacja wszytskich punktów jest niemozliwa, a one wykluczaja sie nawzajem. Może znowu polegnę, złapię doła i przestanę bawić sie w cwiczenia, diety, ogarnianie swojego zycia, pisanie…
A moze okaze sie, ze to do zrobienia? Ze wystarczy odrobina pozytywnego nastawienia, wytrwalosc i nie popadanie w obled? No dobra! Probuje od dziś! A o starych frytkach ktore zjadłam w nocy zapominam, bo zbyt mnie to zniecheca do podjecia dzialan.
Kilka tygodni nie miałam ochoty nic tu pisać. Wydawało mi się to beznadziejne, niepotrzebne. Wkurzyłam się, bo się zawiodłam. Nawet się nie logowałam. Czytałam sobie o górkach i dołkach innych. I znów mnie naszło, że dam radę, że spróbuję. Przeczytałam swoje wszystkie wpisy i zauważyłam, że to nie jest tak, że ciągle spadam. Raz spadam, czasem przez kilka dni mam doła, czasem umiem wykrzesać z siebie trochę optymizmu, może sztucznie, ale jak ciagle powtarzam sobie ze dam radę, ze będzie lepiej, że sie ogarnę to zaczynam w to wierzyć. A kiedy mysle tylko o tym ,ze jest do dupy, beznadziejnie i w ogole zalaczam trybik ze to wszystko nie ma sensu to pograzam sie bardziej. Czyli jednak nawet „sztuczne” pozytywne myślenie moze nam pomoc, bo w koncu sie wkrecam i zaczynam w to wierzyć. Trudno wymagac, żebym nagle ni stad ni zowąd zaczela z pelnym przekonaniem myslec, że wszystko mi się uda i bedzie bosko. Chyba po przeszczepie mozgu…
Moj wywod jest dzisiaj dlugi, ale zrozumialam kilka rzeczy:
- nie poddawac sie i nie zniechecac, kiedy mi nie wychodzi – być wytrwałą
- wkrecać się w pozytywne myślenie
- byc cierpliwą bo efekt widzę się dopiero po dlugim czasie, a ze jestem cholernie niecierpliwa to ciężko mi z tym, bo mysle ze skoro efekt nie jest natychmiastowy to cos robie zle…
Może warto sobie stawiać małe cele, albo mniej naraz, tak żebyś mogła widzieć postępy 🙂
Do boju! Podoba mi się siła i pozytywna energia które bija z tego wpisu! 🙂 Uda Ci się! Na pewno!
PS. jak zrobiłas linki do swoich wpisów?
dzięki 🙂 Gmerałam trochę w panelu nad polem tekstowym/wstaw edytuj odnosnik/