Nadzieja
Mam ciągłą potrzebę wchodzenia, patrzenia czy nic nowego tu nie ma, czytania. Nie muszę się nawet logować, nie muszę nic pisać za każdym razem. Trochę mi z tym dziwnie, a jednocześnie dobrze, bo mam tu swój azyl. Czy w tym może być coś niebezpiecznego? Myślę sobie, że lepsze chyba to niż miałbym chlać, ćpać, ciągle grać albo unosić się na skrzydełkach swoich popieprzonych myśli. Ktoś już tu chyba o tym pisał całkiem niedawno, ale nie mogłem znaleźć. Pewnie nie jestem w tym odczuciu odosobniony. Nie boję się być tu sobą. Poza tym podoba mi się omawianie niektórych wpisów na terapii. Pełna dokumentacja upadków i wzlotów.
Moja Sąsiadka była dzisiaj u mnie z piernikami. Piekła pierniki tydzień przed świętami? Dziwne. Piec ciastka tyle czasu przed. Myślę sobie, pewnie upiekła je dla mnie. Nie miała pretekstu żeby przyjść, to upiekła pierniczki. Były niedobre. Nawet bardzo niedobre. Nie lubię lukru, ani tego dziwnego zapachu piernikowego, ale powiedziałem, że są pyszne i zjadłem co do ostatniego okruszka. Pogadaliśmy, zjadłem te pierniki, ona wypiła herbatę i tez zjadła jednego. Było miło, ale muszę się przy niej pilnować. Myślałem o tym, jakby to było przytulać ją od tyłu i wąchać jej spięte w kucyk włosy. Myślałem, że może właśnie tego by chciała. Bo po co przyszła do mnie znowu i po co tydzień przed świętami robiłaby ciastka?? Moje myśli płyną w niedobrą stronę. Czuję na kilometry rozczarowanie i żal. I czuję swoją matkę, która przychodzi za każdym razem z moją sąsiadką. N A D Z I E J A – matka głupich. Nadzieja spać nie daje.
Dodaj komentarz