Nie chcę jej potrzebować.

22:18
13.12.2018

Z matką nie widziałam się dość długo. Nie odzywa się, a ja jak zwykle zaczynam się martwić. Zamiast cieszyć, że sobie odpuściła, że dała mi święty spokój, ja znów winię siebie i zastanawiam, czy tak powinna zachować się córka. Potem dochodzę do wniosku, że nie mogę jej ratować i pomagać jej bez końca, bo znów zacznę tonąć… Nie poświecę swojego życia dla niej. jest niewdzięczna, samolubna i…chora. Może jednak powinnam coś zrobić?

Święta? Ślub? Z jednej strony chcę, a z drugiej nie. Wiem, że zapraszając ją i znów wyciągając rękę gorzko pożałuję, a jednak nie umiem inaczej. Gdybym kilka miesięcy temu szła takim tokiem rozumowania dalej mieszkałabym z matką, dalej żyła w jej świecie i usychała z samotności, niespełnienia i braku stabilizacji.

Nie mogę mieć z nią kontaktu. Ona jest jak ogień, który trawi wszystko, co ma na drodze. Nie mogę być tak głupia. Tyle razy dałam się nabrać. Tyle razy próbowałam robić to, co dopowiadało mi serce. Teraz posłucham rozumu. Nie potrzebuję jej. A raczej nie chcę jej potrzebować.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz