Nie chce tam iść
Nie wiem czy kiedykolwiek w zyciu mialam taki komfort finansowy jak teraz. Pracuje fizycznie, nie mam siebczym chwalic, bo dla kazdego anglika jestem kolejnym polaczkiem, zerem, nikim. Ale to niewazne. Mamy co jesc, mamy gdzie mieszkac. Powoli do przodu. Wszystko sie powoli normuje, tylko, ze kiedy nie ma chaosu pojawiaja sie te okropne mysli. Jestem jego niewolnica, mimo, ze umarl. W snach widze jego zapita morde, czuje ten okropny kwasny zapach niemytego ciala, widze zniszczona skore, ktorej sie brzydze. Jak ja mam to wymazac? No i irracjonalne mysli, ze on na mnie patrzy, rzuca pod nogi kłody.
Mam awersje do seksu. Wlasnie wyszlam z pracy. Czas wrocic do domu. Nie kochalismy sie ponad tydzien. Brzydze sie tym aktem. Kiedys tak nie mialam. Jak psy. Na sama mysl robi mi sie niedobrze i mam ochote siedziec na tej lawce kolejna godzine. Moze jak wroce bedzie spal? Nie chce zeby mnie dotykal, ani patrzyl na mnie w ten sposob. Ja chce sie przytulić…bez cisnienia ze musze spelnic powinnosc. Kiedys tak nie bylo. Az tak nie bylo. Robi sie zimno, ale wole marznac. Nie mam kolejnej wymowki. Czy on nie widzi ze ja nie chce? Przeciez na pewno dobrze o tym wie! Ale ma to w dupie! Byle zeszlo mu z krzyza. Chce mi sie plakac, bo wiem, ze jesli znow odmowie bedzie awantura, a potem kilkudniowe milczenie. Nie chce wracac, ale glupie mysli, ze zmarly ojciec sie gapi pchaja mnie do domu. Boje sie.
Dodaj komentarz