Nie chodzę do matki

22:07
2.09.2018

Nie chodzę tam, nie robię zakupów, nie płacę za sprzątanie, nie dzwonie i nie pisze. Ona też się nie odzywa. Widocznie uznała, że niczego ode mnie nie wyciągnie. Albo dobrze bawi się ze swoim „przyjacielem” od kąpieli.
Próbuję określić swoje emocje odnośnie tej sytuacji, ale nie umiem jednoznacznie.

co jest dobrego?
– jestem szczęśliwa bo moje życie zaczyna się układać, a lepiej późno niż wcale
– czuję, że robię coś dla siebie, że ŻYJĘ
– mam oparcie w Arturze, mogę na niego liczyć

co niedobrego?
– martwię się o matkę, nie dlatego bo tak ją kocham, ale dlatego bo nie chcę być odpowiedzialna za to kiedy coś się jej stanie
– czuję się odpowiedzialna za matkę
– mam wyrzuty sumienia (coraz mniejsze ale ciągle mam)
– boję się, że mój związek z Arturem się rozpadnie, że zrobię coś źle i mnie zostawi, a nie chcę być znowu sama
– przy Arturze czuję się jak ktoś gorszy, przez swoją żywą jeszcze przeszłość, to gdzie mieszkałam, czyją jestem córką

Kolejna sesja terap skończyła się poczuciem ulgi i napływem sił. Mam tak zawsze…ale efekt utrzymuje się tylko 2-3 dni. Potem nie umiem korzystać ze zdobytych informacji i wykorzystywać i do walki ze swoimi demonami.
Wezmę teraz kąpiel, posłucham muzyki i pójdę spać. Może jutrzejszy dzień przyniesie mi harmonię i więcej spokoju.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz