nie do końca tak jak miało być
Dużo się działo. Nowa praca, nowi ludzie, nowe obowiązki. Musiałam zacząc ubierać się inaczej, żeby dostosowac się do otoczenia, wtopić w „inteligencję”. Musiałam pożyczyć pieniądze od Tomka, bo miałam jedne eleganckie spodnie i 3 koszule. Wymagają ode mnie innego niż dotychczas nosiłam ubioru. Jestem zmęczona tą sztywnością, tymi wszystkimi „ą” „ę”, tymi sztucznymi zbyt mądrymi pazernymi na kasę ludźmi. Ta szkoła to jakaś prowizorka. Jak się słucha tych wszystkich rozmów elity, można zauważyć po co są szkoły prywatne. Obracając się wśród takiego fałszu, obłudy i chamstwa ukrytego pod kocem dzierganym z inteligentntch słówek ma się ochotę wrócić do sprzedawania jeansów. Powaznie. Już nie chcę tam pracować, ale co zrobię? Może po kilu miesiącach się przyzwyczaję?
Mieszkamy dalej u Tomka. Okropnie mi się tu wraca. Jego mama już nie jest tak miła jak na początku. Wczoraj zwróciła mi uwagę o to, że nie wyłączyłam światła w łazience. Poczułam się bardzo źle. Poza tym wydaje mi się, że często zwraca uwage Tomkowi, że coś jej się nie podoba w moim zachowaniu. Wczoraj zrobiłam zakupy. I usłyszałam, że skoro stać mnie na masło za 8 zł to czemu nie mogę sobie czegoś wynająć. Jestem upokorzona i zdołowana. Nie wiem, jak zacząć rozmowe z Tomkiem. To był błąd… wprowadzić się tutaj i udawać, że będziemy rodzinka. Nigdy nie będziemy. Chce się wyprowadzić. Wszystko mi jedno czy to będzie kawalerka, czy jeden pokój dzielony ze studentami. Do domu nie wrócę. Matka odkąd się wyprowadziłam nie zadzwoniła. ja tez nie dzwoniłam. Chce mnie przetrzymać? Myśli, że wróce? Nic z tego. Wiem, jedno, tutaj też mi źle i nie dam tak dłużej rady. Może to coś ze mna jest nie tak? Tu mi źle tam było gorzej? Może źle mi będzie w każdym miejscu, bo jestem tak skonstruowana, że wymagam za dużo od innych a za mało od siebie? Masakra, czas na rozmowe, ktorej nie umiem zacząć. Chcę mieć gdzieś swoje miejsce i czuć się chciana. To chyba nie jest za wiele?
Dodaj komentarz