Nie koniec dnia

19:52
1.11.2018

Mialam nadzieje, ze obudze sie jutro. Nie zauwazylam powrotu meza, ale obudzil mnie telefon. Zadzwonika corka tlumaczyc dlaczego nie przyjechala. Pieprzyla glupoty. Nie przyjechala, bo niczego juz nie chce, niczego ode mnie nie potrzebuje, albo uswiadomila sobie ze tego, co potrzebuje ode mnie nie dostanie. Taka niestety prawda. Jestem meznadziejna matka. Poddalam sie i nie bede walczyc. Rozmawialysmy o niczym. Zachowawczo i zbyt uprzejmie. Po okolo 2 minutach stwierdzila, ze musi konczyc. No na pewno miala lepsze rzeczy do roboty. Odhaczyla rozmowe i ma z glowy. Jestem sama. Niewiele  dalam, niczego nie bede wymagac. Wiem, ze przynajmniej przyjedzie na swieta…

Nawet pic sie odechciewa. Chociaz przede mna caly wieczor i cos z nim musze zrobic.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz