Nie mam wyrzutow sumienia
Spotkalem sie z A. Pretekstem byly zakupy swiateczne. Pojechalem na zakupy sam, nie bylo mnie kilka godzin. Wtedy bylo pierwsze spotkanie. Poznalismy sie, poszlismy na kawe i ciastko. Gadalo nam sie tak dobrze, ze potem razem robilismy zakupy. Nie powiedzialem zonie. A. jest taka mloda, swieza, niewinna, prostolinijna. Slucha wszystkiego co mowie i naprawde ja to ciekawi. To jakas odmiana. Nie czuje sie olewanym nieudacznikiem. Jest ladna. Nie ladniejsza od mojej zony, ale mlodosc robi swoje. Tyle w niej radosci zycia. A wczoraj spotkalismy sie znowu. Znow zaoferowalem ze zrobie zakupy przy okazji, bo musze kupic kabel przejsciowy i antene pokojowa. Pojechalem i spotkalismy sie na 2 godziny. Chodzilismy po miescie, znow poszlismy na zakupy. Potrm odwiozlem ja do domu i pocalowalem. Mialem ochote kochac sie z nia w tym samochodzie. Bez wyrzutow sumienia. Byla chetna. Nie marudzila. Caly czas sie smiala. Czy to domena mlodych dziewczyn? Czy wszystkie potem staja sie wymagajacymi zrzedami, ktore nie potrafia cieszyc sie zyciem i mysla tylko o dzieciach? Potem pusalismy do siebie caly wieczor. Wylaczylem w telwfobie wszystkie dzwieki, zmienilem pin. Teraz moj telefon mozna uruchomic tylko odciskiem palca. Nie chce, zeby sie dowiedziala. Nie jestem jeszcze pewien co robic. Nie jestem glupi, wiem nie zostawie rodziny dla zalazka znajomosci. Moze cos z tego bedzie? Nie wiem. Na razie jest jak jest.