Nie mozna miec wszystkiego
Matka Piotra przeprosiła mnie. Były to najbardziej nieszczere przeprosiny jakie słyszałam. Nie znaczyły dla mnie nic. No… chociaż może odebrałam je jako mały gest dobrej woli. Tak naprawdę wiem, że nalegał na nie teść. Kilka dni temu byliśmy na kawie. Było tak drętwo i oficjalnie, że odliczaliśmy z Piotrem minuty do końca i wyczekiwaliśmy, kiedy dopiją kawę i pójdą w swoją stronę.Zaprosili nas na obiad, ale dyplomatycznie odmówiłam. Powiedziałam, że weekend mamy zajęty. Nie była zadowolona. Grymas na jej twarzy pokazywał, że ma coś na końcu języka…W zasadzie nie musiała tego mówić, ja wiedziałam o co chodzi…
Bella jest nieznośna, ale przekochana i przesłodka. Rozwesela mnie… Spacery z nią koją moje serce i dusze. Gorzej jest, kiedy zostanie sama, bo za każdym razem obgryza meble… Przedpokój do wymiany. Najpierw chowaliśmy szafki, buty, dosłownie wszystko, ale potem stwierdziliśmy, że doprowadziła te meble to tak opłakanego stanu, że już nam wszystko jedno. Sika w domu, mimo, że wychodzi na 5 spacerów dziennie. Podporządkowaliśmy jej pracę…ale Bella jest bardzo oporna.
Nie będę okłamywać samej siebie, że nasza sunia wyleczyła nas z potrzeby posiadania potomstwa. Nie jest tak. Na pewno to ssanie zagłuszyła… ale ja wiem, ze pies to nie dziecko. To pragnienie powraca i jest tak silne. Starałabym się być idealną mamą. Jakie to niesprawiedliwe. Może jestem wredną zołzą, ale ciągle czuję zazdrość, że niektórzy ludzie niezasługując na dzieci mnożą się jak króliki. Nie kochając się, nie zasługując na miłość i zaufanie małych ludzi… Nie uważam, że jesteśmy jakimiś ideałami, ale czuję się pokrzywdzona przez los. czuję, że ta niesprawiedliwość niszczy mnie od środka i psuje moje relacje z innymi ludźmi, szczególnie tymi, którzy mają dzieci…
Muszę sobie z tym poradzić, w życiu nie ma się przecież wszystkiego, czego się pragnie…
Dodaj komentarz