Nie spytam czy wróci na stałe

22:53
12.08.2018

Dosyć mam takiej rodziny. Nie mam już siły zyć jak samotna matka. Moi rodzice mieszkają ode mnie 50 km, teściowa w innym mieście. Jestem sama. Zwariowac można. Nie raz puszczają mi nerwy i zachowuje się jak wariatka. I tłumaczę swoje zachowanie zmęczeniem, tym ,ze jestem sama i nie mam w nikim oparcia. Żyje tak od zawsze. Krzyśka nigdy przy nas nie było. Zaczął wyjeżdzać po urodzeniu Karolka. Cwaniak. Potrafil wiedzieć kiedy się zmyć. Wiem, że zrobil to dla nas, ale teraz watpię, ze chcialby wrocic na moja prosbe. Co bedzie jak moje dzieci urosną? Czy on tu wróci? Czy będziemy umieli zyc nagle razem?? Na chwilę obecną łączy nas konto w banku, rozmowy przez internet i tyle. Jak wraca zachowujemy się jak napalone dzikusy, potem jak juz zachłyśniemy się sobą zaczyna być dziwnie i niewygodnie. Jemu wadzą dzieci, mi jego przyzwyczajenia i brak tych ktore powinien mieć jako ojciec.  Chciałabym, żeby wrócił na stałe, ale boję się o to pytać, bo wiem, że tego nie zrobi.

Przyzwyczaiłam się do bycia bez niego. Do wszystkich obowiązków, do tego, ze liczyć mogę tylko na siebie. Przyzwyczaiłam się do tego, ze na koncie są pieniądze i do tego ze zawodowo nie mam jak sie spełnić. Pogodziłam się z tym. Ale kim ja będę później? Co ja zrobię jak on mnie zostawi?? Nachodza  mnie czasem takie mysli, że siedząc tam nie ma opcji, żeby byl mi wierny. Czasem nie ma go 4 miesiące. Czasem długo nie odpisuje albo nie odbiera telefonów. Zastanwiam się po co my mu jestesmy i wymysliłam, ze wygodnie mieć rodzinę, byc może na boku kogo ma się ochotę, robić co się chce. Życie jak w Madrycie. Wystarczy przelac pieniadze raz w tygodniu i taki stan bedzie trwał. A ja jestem karmiona tym, co chcę usłyszeć… A może dla nas obojga jest to wygodne? Najbarwiej w takim razie skrzywdzilismy dzieciaki.