No dobra, zaczynamy. Autoterapia home edition by E.
Wróg: Lęk uogólniony
Cel: opanować, spacyfikować, zakneblować, zamknąć w szafie na zawsze, nim będzie za późno i spieprzy mi życie do końca.
Wykonać!
1 . Czego ja właściwie się boję?
Pf! A czego właściwie to ja się nie boję? Największa ironia jest taka, że wszyscy mnie mają za kobietę terminatora, silną, niezależną babę, która pewnie w domu bije męża. Nie mam męża więc go nie biję 😉 a tak serio: pozory pozorami, ale w środku jest małe zahukane, poturbowane dziecko, które wrzeszczy jak oszalałe ze strachu i błaga żeby się ktoś nim zaopiekował. Cały problem polega na tym, że 30 latki nikt już nie będzie niańczył i znosił jej wszystkich humorów, strachów, lęków- zwłaszcza tych totalnie irracjonalnych, tzw. lęki z dupy.
Nie chcę się bać. To uczucie towarzyszy mi każdego dnia odkąd pamiętam. Boje się, że kogoś zawiodę, że nie dam rady, że nie będę dość dobra, że tym jaka jestem krzywdzę bliskich, że nie jestem dość dobrą matką, przede wszystkim chyba boje się być odrzucona. Chcę to zmienić, bo to uczucie niszczy mnie samą, odbiera mi radość życia, siłę i energię. Sprawia, że reaguję nieadekwatnie do sytuacji ściągając na siebie to czego się boję. Błędne koło.
2. Jakie lęki są najsilniejsze?
Ostatnimi czasy najsilniejsze lęki dotyczą związku. Nie układa on się najlepiej, jest bardzo burzliwy. Boję się, że znowu go zezłoszczę, ze go zawiodę, że przez to jaka jestem jest nieszczęśliwy, że mnie zostawi, że jak mnie zostawi to jak ja wytłumaczę dziecku, że kolejny tatuś go zostawił, i jak poradzę sobie z samotnością i tęsknotą, bo bardzo kocham tego człowieka, a z szacunku do dziecka trzeciego tatusia mu nie przyprowadzę, już nie zaryzykuję. Ło jezu… żałosne, nie?
3. Czas na upragnioną racjonalizację.
- Złościć będę go zawsze, która baba nie wkurza chłopa?
- Znam go jak własną kieszeń, wiem czego nie robić żeby go nie zawieść, a nawet jeśli się zdarzy to jestem tylko człowiekiem, komu się to nie przytrafiło. Przecież nigdy nie przeszło mi nawet przez myśl żeby go zdradzić, nie okłamuję go, nie szlajam się nigdzie. Moje potknięcia to są małe rzeczy typu powiem coś co mu się nie spodoba, za dużo się zamartwiam, czy nie wyprasuję koszuli na czas- to ja robię z tego problem rangi światowej.
- W sumie jak by był aż tak nieszczęśliwy jak mi się wydaje, albo aby tak jak mówi w napadzie furii to chyba by ze mną nie był? Na masochistę nie wygląda.
- W naszym związku działy się już takie cuda i dramaty, że jakby mnie nie kochał to już by mnie dawno zostawił. Po co ja panikuję za każdym razem jak sam wychodzi na imprezę? Jak będzie chciał zdradzić to i tak to zrobi, a ograniczając wpycham go tylko w przysłowiowe ramiona innej baby.
- Jak wytłumaczę dziecku? Hmmm…. Po pierwsze po co ja się o to martwię skoro narazie nie mam czego tłumaczyć? Po drugie będzie to dla niego trudne, ale go nie zabije. Świat będzie się kręcił dalej, a otoczony miłością i opieką poradzi sobie z tym.
- Sama to nie znaczy samotna to raz. Mam wokół przyjaciół, rodzinę i przede wszystkim syna. Co prawda nie będę miała gromadki wymarzonych dzieci, ale od tego się nie umiera. Tęsknota z czasem minie, osłabnie na sile. Byłam już sama, wiem jak to jest i jak na ironię wspominam to jako najspokojniejszy czas w moim życiu to czego ja się boję?
Uf…. Nie wygląda to tak źle. Biorąc pod uwagę nawet najgorszy scenariusz końca świata nie będzie.
Uciekaj! Zaslugujesz na szczescie. Chociaż przyganial kocioł garnkowi 🙁 u innych wszystko widac jak na dloni. Siebie czlowiek tlumaczy i zamiast korzystac z rad ktorw daje sie innym tkwi sie w tlumaczrniach i chorych sytuacjach.
Tak jak mówisz. Trudne to wszystko. 🙁
Czy czujesz się swobodnie przy swoim parterze?
Odnoszę, może mylne, wrażenie po Twoim wpisie, że przy nim wszystko musi być na tip top i się spinasz.
Dobrze odczuwasz. Łatwo wpada w złość, a ze złości w furię. Każde wyrażenie swojego zdania jeśli jest sprzeczne z tym czego one chce czy co myśli na dany temat konczy się awanturą. Ogólnie bardzo mało w nim empatii i zrozumienia, przynajmniej w stosunku do mnie. On twierdzi, że sama sobie na to zapracowałam. Sama nie wiem, może ma rację.
Jaką rację? Wzbudza w Tobie poczucie winy i po prostu się płaszczysz przed nim, a on stroi fochy i ustawia po kątach. Taki obraz rysuje się w mojej głowie na podstawie Twoich wpisów. Nie wiem, może to dobry facet, ale jak powoduje w Tobie aż takie rozterki i wątpisz w siebie, to już wystarczy, by go skreślić. Ja bym postawiła na siebie i uciekała, bo marnujesz się przy gościu… Kiedyś tak zrobiłam i wyszło mi to na dobre. Jak jemu zależy to się zmieni, a jak nie, to zyskasz szansę na poznanie kogoś, kto będzie dla Ciebie dobry i z… Czytaj więcej »
Poza tym tylko chuj by powiedział, że sama zapracowalas na takie traktowanie.