Nocne szaleństwa
Usypiam szybko. Budze się codziennie między 1-2 w nocy i nogi prowadzą mnie do kuchni. Parówki owijam serem, podgrzewam w mikrofalówce, jak jest arbuz albo melon zjadam całego, czasem robię sobie kanapkę z powidłami bez cukru. Czasem robię dwie. Czasami szynkę smaruje wasabi i robie rulonik… potem drugi…aż się najem. Popijam kubkiem kakao. Czasem zabieram jedzenie po ciemku do sypialni, siedzę w łózku i z zamknietymi oczami jem. Nie myje potem zębów…robie to z półzamkniętymi oczami. Potem kładę głowe na poduszce i momentalnie zasypiam.
Wcześniej jadłam kolację, nie jestem głodna, a mimo to coś każe mi wstać i się obeżreć. W brzuchu mi się przelewa, czasem mi niedobrze… ale jem. A potem z rana mam wyrzuty sumienia. Że za dużo, że niepotrzebnie, ze to jest dziwne i nerwicowe. Jedzenie mnie uspokaja. Nie jestem gruba, ale moja figura robi się coraz bardziej niefajna. Ramiona grubsze, biodra pełniejsze, uda są wielkie, a zawsze płaski brzuch jest jak nie mój. Nie lubię go. Nie mogłabym się powstrzymać i nie żreć chociaż w nocy? I co mi z tego, że nie jem słodyczy, niczego nie słodzę, jak nawpieprzam się w nocy parówek, popije kakao i przegryzę CAŁYM melonem? Od hormonów tyję, od leków przepisanych przez psychiatrę tez tyję, od tego, że robię się stara też, no i od tego, że nie mam w sobie samozaparcia i nie chce mi się ruszyć dupy, żeby ćwiczyć. Jak tak dalej pójdzie będę wyglądać jak typowa kobieta w wieku średnim. Bosko. Dziś nie najem się w nocy. Wstaje tylko na sikanie. Kropka.
I zaczynam ćwiczyć, cokolwiek, minimum 3x w tg. Dlaczego mam nadzieję, że jak to tutaj napiszę, łatwiej będzie mi dotrzymać słowa? Czy chodzi o ludzi co to czytają? Z jednej strony w dupie mam tych ludzi, niech czytają. Z drugiej ich potrzebuję. Przecież celowo to udostępniam. Sa mi potrzebni, chcę wiedzieć, że ktos wie, bo wtedy moje problemy robią sie mniejsze. Kiedy oni znają moje myśli, ja czuje ulgę. A jednak dało się powiedzieć, nikogo pewnie nie zbulwersowałaś, nikt nie będzie myślal o tym co napisałaś w nocy, a nawet jeśli? Przeczytali i co??Od teraz mój problem to już jeden z wielu problemów tutaj… jest mniejszy, nie taki straszny i nie taki dziwny. JEDEN Z WIELU. Tu raczej niewielu się zdziwi. I nikt nie wie kim jestem. Udostępniam i mam z tego korzyść, przerzucam to trochę na nich. To tak jak zwierzanie się bez zobowiązań, że ktoś Cie wyda, wyśmieje, że ktoś Cie rozpozna… Czy tak samo czułabym się pisząc ten dziennik tylko dla siebie? Nie bardzo. Czy mogłabym pisać prawdziwie wklejając tu swoje zdjęcie i licząc na lajki? Też nie.
Jutro wstaje o 6. Wakacje się skończyły. Najpierw jedna, potem druga. Dzieki bogu mają mniej więcej na tą sama godzinę, będę mogła popracować w spokoju. Może wezmę się za jakieś ćwiczenia? Jezu ile razy ja zaczynałam? To nic,jutro zacznę kolejny…