Obawy

13:12
30.08.2019

Mam pewne obawy, kiedy coraz bliżej jest wrzesień, obawy coraz bardziej się nasilają. Ale to się przecież nie wydarzy, prawda? Próbuje tak myśleć, że on nie ma w sobie odwagi by to zrobić, na jakiś czas pomaga, a potem myśli znowu wracają do niego.

Zerwałam z nim jak akurat nie było go w Polsce, nie zerwalam z nim przez to, że musiał wyjechać, nie przeszkadzało mi to, w sunie cieszyłam się, że dąży do swoich celów, że próbuje coś osiągnąć.

Zerwałam z nim dlatego, że kompletnie o mnie zapomniał, czasem się zdarzyło, że pisał jeden SMS dziennie, koledzy byli ważniejszi, albo to co koledzy pomyślą… Nie było go, gdy go potrzebowałam, jak pisałam jaki mam problem, on zaraz wytykał mi, ile on ma problemów i kto ma gorzej. W tym czasie dowiedziałam się, że z moim kręgosłupem nie jest najlepiej, jego również nie było, nie wspierał mnie w tym trudnym dla mnie czasie, zaczął pisać, jakie on ma problemy zdrowotne (o których doskonale wiedziałam, zawsze go w tym wspierałam) i znowu kto ma gorzej. Bolało strasznie bolało. Nie widział mnie, liczył się tylko on. Jeśli dzwonił, praktycznie mówił o sobie, a mi nie dawał dojść do głosu. W końcu w ogóle przestałam mówić o sobie, kiedy o coś pytał, ignorowałam to pytanie, bo wiedziałam, że zaraz znowu zacznie się wytykanie kto ma gorzej. I tak po prostu z dnia na dzień, moje uczucia względem niego się zmieniły, nadal go kochałam, ale już nie tak jak wcześniej. Ta cała sytuacja, jego zachowanie zaczynało mnie odpychać od niego, nie czułam potrzeby już by z nim rozmawiać, pisać, czy cokolwiek innego. Z dnia na dzień było coraz gorzej, kiedy próbowałam z nim rozmawiać co robi źle, zaczął pisać, mówić, że czuję się jak w klatce. Chciałam dojść do jakiegoś kompromisu, bezskutecznie.

I najważniejszy powód przez jaki z nim zerwałam, to fakt jak mnie potraktował  kiedy oddałam mu coś ważnego. A mianowicie chodziło o mój wygląd, potraktował mnie okropnie, żadna kobieta nie powinna usłyszeć takich słów, prawda ? Ale on przecież mnie kochał, cały casz mi to powtarzał  kochał mnie, ale nie w całości, nie kochał tego, jak wyglądam, że nie jestem aż tak doskonała jak inne dziewczyny, które chodzą po tej ziemi. Więc po co ze mną był? Ze względu na mój charakter, bo rozumiałam go jak nikt inny? Bo wspierałam, bo byłam? Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, często myślami wracam do słów jakie do mnie wypowiedział, nie chce tego  ale mój umysł to pułapka…

To był ostateczny powód przez który z nim zerwałam. Potem już nawet nie mogłam patrzeć na nasze zdjęcia. Nie umiałam, do tej pory nie umiem. Strasznie mnie zranił, zniszczył moją wartość siebie, którą budowałam latami. Zaufałam mu, nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek zaufam tak mężczyźnie, a to wszystko przez moje doświadczenia z dzieciństwa, ale to temat na kolejny wpis.

Zerwalam z nim i w pewien sposób poczułam się wolna, ale musiałam go wszędzie zablokować, bo nie wiem czy miała bym dość silnej woli, by mu nie odpisywać. Pozwalała bym dalej by mnie ranił.

Tak więc, niedługo znowu będzie w Polsce, na początku września  i obawiam się, że przyjedzie do mnie.. Czego bardzo nie chce. Napisał mi, że „przyjedzie do mnie i będzie mnie błagać o wybaczenie” i „wierzę w to, że się kiedyś jeszcze spotkamy” więc obawiam się tego, że zawita w moich progach.. Nie wiem jak bym zareagowała gdybym go zobaczyła po tak długim czasie.. Nie wiem czy była bym wystarczająco silna, by go znowu wyrzucić z mojego życia.

Ale czasami wydaje mi się, że nie jest do tego zdolny, chociaż nigdy nie posądzałam go, by był zdolny do zranienia mnie.

1
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
Wiktoria

Przeczytaj mój wpis „koszmar minionego lata”.
Też się bałam tez myślałam że któregoś dnia zapuka do mych drzwi..miałam schizy że go widzę na ulicy. Wyrzuciłam wszystkie rzeczy..wybaczyłam sama dla siebie. Poczułam spokój. Ludzie nas traktują tak jak im na to pozwalamy. Nie pozwól się więcej krzywdzić. Pozdrawiam ciepło;)