Okrucieństwo

23:34
21.09.2018

Pojechał. Ryczałam jak dziecko. Wróciłam do domu i tez ryczałam. Ojciec poprosił o kanapkę. POPROSIŁ. Szok i niedowierzanie, że zna takie słowo. Dostał kanapkę, garść leków i herbatę. Bije od niego pokora. Jest zniszczony, zmęczony i zrezygnowany. Zal mi go coraz bardziej. Nie widze w nim już oprawcy. Widzę człowieka, który chciałby umrzeć. Jeszcze bardziej chce mi się płakać. Trzeba go jakoś umyć, może tym razem pójdzie łatwiej. Nigdy z nim właściwie nie rozmawiałam. Siedzi w tym pokoju jak przedmiot…który czasem trzeba konserwować. Czy ja mu to zrobiłam? Może gdybym przebaczyła, spojrzała na niego jak na człowieka? Nie umiałam do tej pory…po prostu nie umiałam. Popadam w jakies skrajności. Teraz mam ochotę go przeprosić, zrobic mu ciasto…wysłuchac jego usprawiedliwień i wybaczyć mu. Chciałabym mu pomóc…chciałabym móc powiedzieć, że mam ojca…

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz