Osiągnęłam zadowolenie, zemsta jest słodka
W niedzielę wraca mój syn. Tęskniłam za nim okropnie, sama nie wiem jak udało mi się wytrzymać nie widząc go tak długo. Wiem, że muszę się do tego przyzwyczajać, bo to już właściwie mężczyzna.
W zeszłym tygodniu spotkałam mojego byłego męża na mieście. Byłam z koleżankami, on ze swoim starym (kiedyś naszym) przyjacielem. Nastroje mieliśmy znakomite. Poszliśmy do jednej z włoskich restauracji i przypomniały nam się stare czasy. Znajomi się rozeszli, a my zostaliśmy sami. Siedzieliśmy, gadaliśmy, łączy nas syn, mamy wspólną przeszłość, przypomniałam sobie dlaczego się w nim zakochałam. Wylądowaliśmy w łóżku. Sex był niesamowity. Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tego pragnęłam. Nie mojego byłego męża, tylko uczucia, że komuś się podobam, podniecam go, że nadal jestem kobietą. Nad ranem byłam na siebie zła, a zarazem odczuwałam satysfakcję i ukojenie. „Widzisz, Ty młoda małpo! Mogłaś wiedzieć, że tobie zrobi to samo!”. Mój były mąż jest teraz mężem kobiety dla której mnie zostawił. I zrobił jej dokładnie to samo co mnie. Satysfakcja była wielka. Niezręczność między nami jeszcze większa. Obudziłam go i kazałam mu wyjść. Na pytanie, czy może chociaż napić się kawy, odpowiedziałam stanowczo „NIE”. I tu tez pojawiła się satysfakcja. „Widzisz draniu! Mam cie gdzieś, nie jesteś mi potrzebny, tylko cie wykorzystałam”. To, że nie pozwoliłam mu na pierwszy ruch, ze pozostałam niewzruszona i olałam go do granic możliwości dało mi przewagę, satysfakcje i choć przez chwilę mogłam poczuć się nie jak „ta zostawiona i zdradzona”… tylko jak ta, której zależny mniej.
Od czasu tego sexu czuję się lepiej, jakby uzdrowiona, ale wiem, że nie chodziło o sex. Chodziło o to, że wreszcie się odegrałam. Nie odbierając 8 połączeń od Wojciecha. Nie jestem ciekawa co miał do powiedzenia…I dzięki temu tez czuję się lepiej. Zemsta jest słodka mawiają. Nie wiem, czy była to zemsta. raczej nie, bo nie zrobiłam tego z premedytacją, raczej z bezmyślności, kierowały mną promile. Ale nieważne. I tak odczuwam pełnię.
Dodaj komentarz