Panika
Dzisiaj wyjezdza. Boję się, mam jakiś napad, bo nie umiem się pozbierać, jestem placzliwa, krzyczę za chwile zaluje bardzo i zaczyna udawac ze wszystko jest super i smieje sie jak glupia do sera. Co się ze mna dzieje? Nie wiem jak sobie poradzę. Jutro wieczorem bede juz z ojcem sama. Czy dam rade bez psychicznego wsparcia? jak sobie z nim poradze? Czuje sie jak kiedys, jak gnojone przez ojca-psychola dziecko, ktore nie moglo nic zrobic i na nic nie mialo wplywu. Teraz to ja tu rzadze, ale co z tego, jak nie czuje sie na silach. A kiedy ojciec zobaczy brak pewnosci i zahwianie kiedy wyjedzie Kamil moze znow mnie zdeptac i zawladnąc moja glowa.
A jak samolot sie rozbije i juz nigdy go nie zobacze? Jak kogos tam pozna i kopnie mnie w tyłek? Jak to początek końca? Co mam ze sobą zrobić, jak przetrwac te okropną noc? Musze polozyc sie spac. Moj wypachniony maz czeka na mnie w lozku a ja nie umiem na niczym sie skoncentrowac i biegam jak glupia od walizki do walizki, sprawdzam, obliczam schizuje maksymalnie.
Dodaj komentarz