Pi pi pi się!

21:35
2.11.2018

Wkurzylam sie. Napisalam cos i zamknelam okno. Co za kretynka. Wiec od nowa. Posdumowujac moja ostatnia terapie:

  • MAZ MA PROBLEM I NIE MOGE NA NIEGO LICZYC BO NAJPRAWDOPODOBNIEJ JEST JESZCZE BARDZIEJ NIEDOJRZAŁY NIZ JA. NO I POSIADA ZEROWA SWIADONOSC NA TEMAT SWOJEGO PROBLEMU.
  • MUSZE ZE WSZYSTKICH SIL ZACHOWYWAC SIE TAK JAK WYMAGAM OD NIEGO… I NIE MOGE DAC SIE PROWOKOWAC

Bledne kolo…wciaz klotnie…coraz krocej trwajace okresy zgody. Nie spedzamy czasu razem. Przyzwyczailam sie. Dzieci tez. Chora jakas ta nasza rodzina. Mial to byc stan przejsciowy, a trwa od zawsze…

Nie rozumiemy sie…nie zgadzamy odnosnie wychowywania dzieci, pogladow na zycie. Ja za wszystko obwiniam siebie…on za wszystko tez obwinia mnie. Swoich bledow nie widzi. Nie bede go uswiadamiac, nie mam juz sily. To co mowie jest dla niego powtarzanym z mojej terapii psychologicznym belkotem. Tak to jest jak gowniarze w wieku 20 lat zaczynaja zabawe w dom. Ja troche nie mialam wyjscia. Jak najszybciej chcialam uciec z mojej patologicznej rodziny i stworzyc swoja- idealna. Heh, jak daleko jej do idealu…ale chyba jeszcze dalej do tej w ktorej dorastalam. Ale czy to jest wyczyn? Nie bic, nie wyzywac od najgorszych, dbac i sie starac? Chyba zaden…pomijajac jak starania wychodza…

Teraz w mojej rodzinie dla wszystkich jestem niedobra, nudna, malozabawna i stara. Maz niby zartuje o mnie w ten sposob, ale dla mnie nie jest to zabawne. Dziewczyny chcac przypodobac sie tacie obieraja jego strone. Przyklaskuja jego zartom i smieja sie do rozpuku z tego jaka mama jest niedzisiejsza i nienowoczesna. No pewnie. Mama nie patrzy podjarana jak ktos otwiera pudelko z grą na yt i niemal przy tym szczytuje. No doslownie! Dorosly facet maca pudelko z 5 minut, potem je otwiera , a na kulminacja jest wtedy gdy w srodku znajduje gre. Wow.

Niecierpie w nim tego sarkazmu, szyderczych tekstow, zlosliwosci i takiej biernej agresji. Sama mam specyficzne poczucie humoru ale w momencie gdy staje sie celem dla calej ich 3ki to juz mi zabawnie nie jest. Moj maz wszystkie wredne teksty wypowiada z usmiechem na twarzy pod pretekstem uszczypliwego dowcipu. Mialabym ochote przywalic mu w te glupia usmiechnieta zlosliwa morde. Nie raz przywalilam. Wtedy przynajmniej nie jest mu do smiechu. Oczywoscie nie pozostawal mi dluzny…

Jestesmy sobie razem. Fajnie. Polaczeni kredytami, dlugami i dziecmi. Tak naprawde lepiej dla dzieci byloby chyba gdybysmy rozstali sie kilka lat temu…

Chcialabym zeby wszyscy odpierdolili sie ode mnie na kilka dni. Nie chce robic obiadow na ktore dzieci reaguja buczeniem, nie chce ich wozic na zajecia i do szkoly, nie chce robic zakupow za wyliczone pieniadze, nie chce dbac o ich lekcje i konkursy. Nie chce czytac, gadac, ciagle tlumaczyc sie, probowac wlasciwie reagowac na zaczepki histerie i chamstwo. Nie chce angazowac sie w przyjecia dla dzieci, zapewniac atrakcji i starac sie zapewniac im szczescie. Im bardziej sie staram tym bardziej roszczeniowe sie staja. Rozpuszczone i niewdzieczne. Ale moze tak to wyglada w normalnych rodzinach? Ja chyba sralabym ze szczescia gdyby moja matka zrobila chociaz kilka z tych rzeczy ktore ja robie. Moze tym ze mnie tlukla i pieszczotliwie nazywala mala kurewka sprawila ze jestem wdziecznym i docrniajacym dobro czlowiekiem ? Hehe

W kazdym razie mam plan. Niech sie wszyscy ode mnie odpierdolą i moze wtedy docenią jak chujową robote odwalam. A ja sobie wreszcie usiąde, popracuje, nadrobie braki i nie bede dostosowywac sie pod i tak bylejaka rodzine. I meza egocentryka introwertyka ktorego wynioslosc i upor sprawic moga ze kiedys go udusze!!! Ja sie nie nadaje zeby wychowywac 4 dzieci: dziewczyny, meza i siebie. Za duzo nas.