Pierwsza kłotnia za nami
Płakałam, bo łudziłam się, że tak idealnie jest…i nie będzie inaczej. To moja naiwność w całej krasie. Pokłóciliśmy się o to, gdzie będzie siedziała jego mama. Ja chciałam najbliżej siebie mieć młode osoby, z którymi będę mogła pogadać. Rafał stwierdził, że rodzina powinna być najbliżej, taka hierarchia. Mam to gdzieś. To mój ślub i moje wesele. Jego mama nie będzie na pierwszym miejscu. Skądś to znam… Jak zaczęliśmy się kłócić o rodzinę skończyliśmy na tym, że ja chcę dj-a i nie chcę dennych zabaw weselnych, on- chce czego innego. Potem kłóciliśmy się jeszcze o to, że nie chcę jego nazwiska. Zaproponowałam, żeby on przyjął moje. Stwierdził, że tak robią zniewieściali pantoflarze. Nie będę podległa. Mowy nie ma. Pasuje mi moje nazwisko. Równośc to równość. Zaczęłam się wahać. Pierwsze co pomyślałam, to to, jak ja powiem o tym rodzicom? Czy bedzie z tego kolejne rozstanie? Boczyliśmy się na siebie kilka dni. Ale potem Rafał mnie przeprosił za upór, stwierdził, że jest zestresowany. Ja też jestem. Czy za bardzo się pospieszyliśmy? Sama już nie wiem, czy robimy dobrze. Ale nie wycofam się, za daleko to zabrnęło. Za wiele podobnych sytyacji było. Jest między nami zgoda. Ustalilismy wszystko wspólnie, doszliśmy do porozumienia. Nie ukrywam, że wyszło na moje i dlatego jest dobrze. Jakby się nie zgodził nie wiem czy umiałabym odpuścić. Powiedział, że jak chcę mieć pantoflarza to zmieni nazwisko na moje. Czy naprawdę by tak zrobił? Nie wiem, ale nie chciałabym mu tego robić.Ja mogę miec dwuczłonowe. Albo razem możemy mieć dwuczłonowe. Tak by było najlepiej.
Dodaj komentarz