płakałem
Dzisiaj druga wizyta u pani psycholog, po wyjściu w czasie powrotu nie mogłem się powstrzymać od łez, wychodzą ze mnie emocje. Dlaczego to musi być takie trudne? O ile po pierwszej wizycie byłem naładowany pozytywną energią i motywacją do działania tak, dzisiaj mam doła, nie chce mi się nic. Chcę z kimś pogadać, nie ma z kim, dzwonię do siostry, była zajęta dziećmi, trochę się wygadałem ale to nie to.
Idę spać. Wstaję. Pustka.
Znowu chaos w głowie, miałem zrobić listę rzeczy do zrobienia poukładać myśli, nie mam na to siły.
Ja ryczałam opowiadając historie, które były dla mnie najbardziej przykre, na początku terapii. Teraz już nie chce mi się płakać, ani kiedy o tym myślę, ani kiedy mowie. Ale to chyba kwestia przerobienia i zaakceptowania niektórych kwestii.
Ja zwykle wyję: na spotkaniach indywidualnych, na grupie. Często staram się powstrzymywać, czasem się udaje. Ale 8 na 10 przypadków chusteczki idą w ruch 😉
Też tak miałam jak Ty jak kiedyś chodziłam na terapię. Potrafiłam wyjść z gabinetu, pójść do wc i tam wyć, nie mogąc się uspokoić. Fakt, że to oczyszcza. Bardzo. Lepsze to niż duszenie w sobie lub nieumiejętność płakania jak to miałam jeszcze dobre 3 miesiące temu, a nie płakałam przez dobre i lata może. To okropny czas był dlatego lepiej płakać i sobie ulżyć.
Taka reakcja po terapii to niestety norma … Będzie różnie- emocjonalnie, intensywnie, budująco, wspierająco, a czasem dołująco i konfrontująco. Potrzeba czasu. To proces. Zawsze możesz pisać tutaj, do nas… To nie to samo co relacja w rzeczywistości… Ale czasem potrafi pomóc 🙂 trzymam za Ciebie kciuki
Zrob liste, zrobi Ci sie lepiej, zobaczysz. A odnosnie terapii to jest naturalne, ze robi sie gorzej, ze sa kryzysy…konfrontacja jest ciezka a caly proces zdrowienia to nie tylko wchodzenie po schodach do gory. Pozdrawiam