Po jaka cholere tyle wyrzeczen?
Raczej miss nie bede. Dietetyczka tez nie. Zyc wiecznie tez nie zamierzam. Dawca krwi nie jestem moje badania nie musza byc idealne. Figura? Buhahahha Nie chce byc roztytym potworem. Tyle mi wlasciwie wystarczy. Nikt i tak juz nie patrzy na takie jak ja. Ja tez juz raczej nie patrze na innych. Zmieniam sie w babochlopa. Ale pieprze to. Czasem pocwicze, czasem zjem kebaba albo pizze. A czasami wpieprze dwa pienterka ptasiego mleczka zeby ulzyc swym cierpieniom. Mam juz dosyc cisniecia samej siebie i wymagan ktore po realizacji maja mnie uszczesliwic. Nie uszczesliwia mnie to. Nie chce mi sie juz. Moze jestem leniwa? A moze skazana na gowniane samopoczucie?
Jak mi minal dzien? Jak typowej mamusce, ktora musi zrobic obiadek dzieciom i mezusiowi. Ktora ma misje uszczesliwiania innych. Nie wiem po co ja tak sie staram. Planuje sobie wyjscia, prowadzanie dzieci na zajecia, spedzanie czasu razem, nawet spokój i odpowiadanie na wstretne zschowania czlonkow mojej rodziny planuje. I co? I nico. Niewiele wychodzi. Nie umiem byc spokojna, nie umiem nie wrzeszczec i nie chlasnac w pysk mezowi jak mnie wkur*i. No tak. Pracuj nad soba Ty leniwa babo! Pracuj bo wszyscy maja faze na rozwijanie sie, udoskonalanie sie, bycie fit. Jest moda na spokoj kulture i naturalne rodzicielstwo. Naturalne jest dla mnie ze jak sie wkurze to dre japę! I osobiscie wisi mi takie udoskonalanie sie, ktore budzi frustracje i gowno mi daje. A smieszne jest to…ze pewnie nie przyznam sie przed nikim ze znajomych. Bede udawala ze cwicze regularnie, zdrowo sie odzywiam i przekladam nad siebie swoje dzieci i rodzine. Iluzjo trwaj! Teraz bawi sie w to kazdy!