Pojednanie? No nie wiem…
Wprosila sie. Moze to mialo byc pojednanie? Schlalysmy sie. Gadalysmy straszne glupoty, plakalysmy, tanczylysmy. Kiedy spytalam czy jest swiadoma i rozumie, ze zawsze czulam sie gorsza nie rozumiala za wiele. Wtedy probowalam jej uswiadomic jak czulaby sie na moim miejscu. Jakby troche zaskoczyla… Mowila ze jej przykro i postara sie nie tworzyc obozu z matka. Nie bardzo w to wierze. Wczoraj to byl pierwszy taki wieczor kiedy poczulam do niej inne emocje niz zazdrosc i pogarde. To moja siostra. Ale czemu nanmilosc boska musi byc taka tępa i nieswiadoma? Czasem przypomina mi jedna z tych siostr co spiewaja koledy…Godlewskie czy jak im tam. Jak z takim czlowiekiem gadac?
Siostra spala u mnie. Rano poszlysmy skacowane do pracy. Nawet smiesznie bylo. Zdalam sobie sprawe ile ona czasu spedza w lazience zeby wygladac tak, jak wyglada na codzien. Zal mi jej troche. Chociaz z drugiej strony tacy ludzie maja latwiej. Nie mysla, nie roztrzasaja problemów. Po prostu zyja.
Dodaj komentarz