pomnik
Stoi piękny pomnik. I co z tego? To świadectwo mojej wielkiej miłości? Chyba dla starych dewotek. Po co więc wydałam tyle pieniędzy na coś tak mało istotnego? Może przyniosło to chwilową ulgę. Wczoraj i dziś czułam się o wiele lepiej, mogę śmiało powiedzieć, że udźwignęłam te dni i chyba nawet parę razy się uśmiechnęłam. Kiedy skończy się moje wspominanie i rozmyślanie jak cudne życie miałam w porównaniu do tego wegetowania? Im mniej wspominam tym lepiej się czuję. Najłatwiej byłoby wymazać sobie pamięć. Dzisiaj wyrzuciłam jego szczoteczkę do zębów. Potem wyjełam ją z kosza, wyparzyłam i stwierdziłam, że nie umiem jej wyrzucić. Myje nią zęby co wieczór. Śpię w jego za dużej piżamie i chodze w jego ogromnych skarpetach. Czuję ten zapach. A w nocy kiedy mocno owinę się kocem i pod nos podstawię jakąś jego koszulę wyobrażam sobie, że nie umarł. Rano konfrontacja z rzeczywistością, leki…nie czuję potrzeby, by żyć dalej.
Bardzo mi przykro 🙁