Powod by żyć. Nadzieja.
Lysol z ktorym uprawialam sex przyczepil sie do mnie. Wysyla wiadomosci, przylazi do pracy. Oblech. Jak moglam z kims takim? Nie to zebym byla jakas zajebista miss polonia. Ale on jest po prostu obrzydliwy. Widze te jego obslinione palce, ktore zaraz ma we mnie wsunac i cieknaca mu z pyska sline. Jezu. Doszukuje sie sensu zycia. Jestem singielka. Nieszczesliwa i niespelniona. Na maxa porabana, uzalezniona i zniewolona. Zyc? Umrzec? Nie jestem głupia… Nie zmarnuje szansy. Moze cos tam na mnie czeka? Moze zdarzy sie cos, co obroci moj nedzny los o 180 stopni? Moze wreszcie sama podejme jakis wysilek ktory pozwoli kiedys zebrac plony. Boze jesli istniejesz kopnij mnie z calej sily w dupe! Daj powera, sile, motywacje, utrzymaj nadzieje. Jesli nie istniejesz… Teudno. Poradze sobie sama.
Dodaj komentarz