Pozytywna
Ostatnio tyle we mnie pozytywnej energii co w domu pogrzebowym.
Dopadlo mnie chyba przemęczenie psychiczne. Mam dosyć tej pracy, tego miejsca i niektórych ludzi..tzn menagera zlamasa którego bym na pal nadziała.. wieczny problem z godzinami brak wyrównania do 40 h jakieś dziwne tłumaczenia i ucinanie godzin, zasrane tabelki i system który tylko on rozumie.
Zero współpracy ani komunikacji..dobrze że nasz główny menago wrócił.. z nim chociaż da się gadać a tamten cały czas nie wie w jakich godzinach pracujemy.. jakieś ekstra godziny jakieś minusowe jakaś zapasowa pula..jakieś przerzucanie godzin.. kurwa..robię 40 chce mieć zapłacone za 40.. ale jemu system inaczej liczy… Już przestałam z nim gadać.
Tak oczywiście szukam innej pracy cały czas, wysyłam cv. Postarałam się i napisałam nowe, bardziej profesjonalne. No i szukam czegoś za lepsze pieniądze bo ten kontrakt to pic na wodę fotomontaż. Poza tym 1,5 roku tutaj wystarczy.. zresztą każda osoba z większymi aspiracjami i rozumem stąd ucieknie. Za długo tu siedzę a na podwyżkę nie ma co liczyć. Napewno nie tu. Więc aktywnie szukam.
Szukam dla siebie i swojemu supervisorowi też bo jak jego laska znajdzie wreszcie pracę to on też chce się stąd wyrwać. Słusznie, ale ostatnio widzę że też coś nie ma energii.. pracujemy razem ponad rok i trochę się już znamy i lubimy. Oboje mamy dosyć tej pracy. Jego hamuje to że narazie tylko on pracuje a ona nie. Zresztą laska musi mieć strasznego pecha albo jest tak lewa bo nawet ja już im coś podsyłam i podpowiadam a ona od roku nie może pracy znaleźć z bdb ang i doświadczeniem ciekawe…albo jest tak wygodna a on tak ślepy.. nie wiem za dużo o tym myślę. Ale kurde lubię go i zależy mi żeby też się stąd wyrwał.. szlak za dużo tego wszystkiego..
Ostatnio nawet jakoś mało gadamy bo nawet się nie chce..oboje przygnębieni chodzimy więc nie wlazimy sobie w drogę.
Siostra też teraz chce zmienić pracę bo ma dosyć nocek i zmian po 12 h.. wpada w jakaś depreche powoli..
Wszyscy jacyś wypruci.. ja szukam pracy,. Staram się wspierać mojego przełożonego..bo w sumie to my się tak kumplujemy więc i gadamy o różnych rzeczach.. staram się wspierać siostrę gadać z nią i podnosić na duchu.. i Karola bo coś ostatnio z mieszkaniem wyszlo nie wiadomo czy nie będzie szukał nowego w tym roku a ma psa i kota więc to nie takie proste..
Czuję się zmęczona tym wszystkim i zastanawiam się skąd brać te siłę by walczyć i by wspierać resztę.. chciałabym żeby ktoś mnie tak wsparł..mam Karola wiem ale fajnie jakby był bardziej..zdecydowany i stanowczy czasem a nie takie pipipi..
Wiem zawsze byłam silniejsza od innych nawet jak tego nie widać na pierwszy rzut oka to ja to wiem. A napewno od wszystkich swoich chłopaków. Bo sama się tego nauczyłam że muszę być silna dla siebie.
Jedyna pozytywną rzecz jaką się dziś wydarzyła.. dostałam certyfikat poczta z mojego kursu;) zdałam że znośnym wynikiem oczywiście znając siebie nigdy nie będę z siebie w 100% zadowolona zawsze myślę że mogłam coś zrobić lepiej ale się cieszę że zdałam i że go mam. Pierwszy krok do mojego celu za mna😊
Dodaj komentarz