Przemyślenia
Kamil przyjechał następnego dnia, potem moja siostra. Zorganizowaliśmy mu prosty i najtańszy pogrzeb. Całe to bieganie i załatwianie formalności było oczyszczające i pomagało w oderwaniu się od tego, co stało się naprawdę. Człowiek musiał liczyć, kalkulować, organizować. Nie będę się oszukiwać, że byłam zrozpaczona. Wiem,jak okrutnie to brzmi. Byłam w szoku, bo pierwszy raz w życiu zobaczyłam zwłoki. Uświadamia sobie wtedy, że człowiek jest kupą mięcha… i niczym więcej. Nie poszłam oglądać go w trumnie. Nie miałam potrzeby.
Kiedy przyjechała siostra wszystko było załatwione. A ona jak zwykle najbiedniejsza…ale dała radę mieć pretensje. Że trumna wygląda jak karton, że firma pogrzebowa to jedna z najgorszych, że obiad na stypie zbyt mało wystawny, że za mała wiązanka. Na koniec powiedziała mi, że i tak go nienawidziłam, więc pewnie czuję się teraz usatysfakcjonowana.
Może jestem jakaś nawiedzona, że znów piszę, ale to pomaga.
Dodaj komentarz