Przerwa świąteczna. Bez lekcji. Zakupy. Blablabla
Starsza kłamie notorycznie. Program blokujący inyernet w komorce po 2h nie działa. Nie wiem jak, ale znów pogmerała w nim tak, żeby pokazywał mniej. Mam ochote pozwolić jej na ten telefon całodobowo…byle tylko się odpieprzyła i zamkneła gębę.
Zakupy to jakiś koszmar. Kolejki, rękawiczki, maski, brak drożdży i świeżego pieczywa. O 23 w Lidlu tez kolejki. Zmarzłam czekając w kolejce do wejscia…a w środku towar przetrzepany.
Najadlam sie w nocy sera. Samego. Posmak w ustach okropny, chciało mi się rzygać…moje uda wyglądają jak galareta. Ble. Musze ćwiczyć.
Chciałabym o czymś napisać…ale nie mogę… Boję się…
Użalanie. Pewnie czytanie tego gówna dołuje też innych.
Pozytywy?
Zaraz wstanę. Zrobię kawę i zjem pierwszą świeżą bułkę od miesiąca. Mąż stoi właśnie w 10 metrowej kolejce po tę bułkę i świąteczne zakupy. Zawsze chodzę ja…zbuntowałam się.
Potem zerknę na robotę. Dam dzieciom śniadanie. Tym razem coś zrobię… Jak dobra mama. Mężowi tez zrobię. Stał w kolejce. Docenię. Muszę. Tylko mnie za zwykłe obowiązki można nie doceniać i ich wymagać. Kopciuch. Stop. Bez sarkazmu i wrednego tonu… Hmm…. Nie wiem czy w tym temacie umiem, więc zostawię to…
Na czym to ja skończyłam? Śniadanie. Praca. Krótka praca. Ostatnie lekcje, bo wczoraj nie zdążyły zrobic wszystkiego. I wolne. Moze sklep, spacer, pakowanie prezentów od zajaczka? Poleżę na balkonie. Wyłaczę myślenie. Pozwolę rodzić się nowym zmarszczkom wcale o tym nie myśląc… To będzie najprzyjemniejsza chwila. Wstaję. Pies jeszcze chrapie…nakarmię i zabiorę na szybkie siku. Wstaję.
Lubię to miejsce. Przywiązuję się do bezproblemowych, bo wiedzą o mnie więcej niż ktokolwiek inny…
Ja też wiem o nich dużo…
I zawsze tu są…
Lubię to ?
Dodaj komentarz