Przyzwoita pijaczka w pracy

11:40
6.11.2018

Probuje czytac. Nie umiem sie skoncenteowac. Nosi mnie. To miejsce mnie zabija. Nudze sie…gnije tu i ciagle narzekam. Nie pije w pracy – to moja zasada. Choc okolicznosci sprzyjajace nlto bedzie moja zasada. Zastanawiam sie jak postrzegaja mnie inni ludzie. Widac po mnie ze jestem pijaczka? Czasem trzesa mi sie rece… Moze mam ziemisty kolor skory? Nie umiem opisac siebie. Tym bardziej ocenic. Ja wiem kim jestem. Niekoniecznie chcialabym zeby inni wiedzieli. Slucham radia, ogladam filmy, siedze w internecie. Pracy malo. Nie oszukujmy sie..ile …biblioteki unieraja. Co jeszcze tu robie? Stala pensja, a ja nie umiem robic nic… Gdzie mialabym szukac pracy? Jako nianka dla seniora? Sprzataczka? Moze praca fizyczna troche by mi pomogla, zdusila ciagla potrzebe biegania za czyms…Wlasnie. Za czym. Kiedys bylo tyle rzeczy do zrobienia, a teraz duza ilosc czasu poniewiera moimi myslami i sprawia, ze mam ochote polozyc sie i umrzec.

Przyszlam dzis do pracy na piechote. Wroce tez sama. Godzina. I dobrze, niech leci, bo w domu czekac bedzie ospaly maz. Zrobie obiad. Tak, zeby nie byc juz komoletnie beznadziejna gospodynia…a potem bede szukac okazji do wlania w siebie tego, co schowalam w piwnicy. Nie jestem na etapie zeby powstrzymac sie tez wieczorem. Nawet chyba nie chce. Brak mi pomyslu na inny wieczor. Moze kupic sobie psa? I lazic z nim na dlugie spacery? Wiem, co trzeba zrobic i wiem co jest dla mnie i bliskich najlepsze. Ale jestem tez pewna, ze teraz nie dam rady. Nienawidze porazek, obiecanek i nierealizowanych planow. Jak tym razem podejme decyzje, to predzej zdechne niz dam sie złamać. Jeszcze nie chce zdechnać. Dlatego wiem, ze dzis znow sie napije. Odpowiednia, wykalkulowana ilosc. Wieczorem. Jak przyzwoita pijaczka.