Puszczalska

22:27
22.11.2018

Kiedyś zdradziłam mojego męża. Dlaczego? Bo ma zamiłowanie do lodów. Nie przepadam za lodami. Zenek nie oferował lodów, za to czułam się przy nim jak modelka z playboya. Był brzydki jak noc, gruby jak paczek, miał małego ptaszka, ale potrafił pieścić mnie i zajmować się mną tak, jak mój mąż nie umiał. I nie chciał. NIGDY. Przelotny romans nie zakończył się dobrze. Straciłam klienta (tak, ubezpieczałam całą jego rodzinę, jego mieszkanie, samochód itp) i czułam się jak zwykła szmata. A poszło o gumkę. Tak, bez było dla mnie zbyt obrzydliwe. Obraził się. Już nie chciał mnie dopieszczać. Mimo, że gruby i brzydki, a ja całkiem niezła stwierdził, że to koniec. Tak naprawdę poszło o to, że sypiałam też z mężem. Chciał wyłączności? Głupi człowiek…Potem zdradził mnie mąż. Kiedy weszłam do salonu gadał sobie ze ściągniętymi portkami z jakąś małolatą. Nie było fizycznego zbliżenia. Ale to była zdrada. Wybaczyłam szybko, bo sama przecież się puszczałam. Nie powiedziałam o swoich przygodach. Nie chciałam dać mu satysfakcji. A potem wszystko wróciło do normy. Wyrzuty minęły. Nie szukałam już przygód.

1
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
Konto usunięte
Konto usunięte

Ja też zdradzałam i nie czuję się jak szmata. Miałam wreszcie jakiś seks i do tego fajny. A relacje były kulturalne i miłe. Jedynie bolało uczucie pustki po zakończeniu. Nie szukam następnych, ale też i nie wykluczam. Co będzie, to będzie. Nie jestem jakąś męczennicą, sorry. Proponowałam mężowi uczciwie formułę otwartą, skoro i tak się nigdy nie bzykamy, to zawsze obraza.Taka mentalność. Cierpmy więc, może ktoś nam pomnik wybuduje po śmierci.