Rękę podniesioną na współmałżonka/ę należałby…
odrąbać? Odgryźć? Odpiłować bez znieczulenia? A może urwać, tak, żeby zamiast z korzeniami wyszła z mózgiem?
Nie pamiętam (a raczej nie chcę pamiętać), kiedy szarpnął po raz pierwszy. Za to pamiętam te ostatnie ciosy. Trwały 14 godzin. Wrócił z pracy, w której znów coś zawalił. Głównie wtedy bił. Kiedy Świat udowodnił mu, że nie jest tak fajny, mądry i wspaniały, jak sobie zakładał. Zawsze miał pretekst. Zawsze. Spóźniony obiad, uwaga z zachowania u Córki. Cokolwiek. Wtedy akurat przypomniał sobie, że tydzień wcześniej powiedziałam mu, żeby „spadał”, bo znów zaczął marudzić na oceny dzieci. Wystarczyło.
Po ciosach dziś już nie zostały ślady. Zostały za to po szarpaniu. Miał obrzydliwą manię obgryzania paznokci, które strzępiły się i wbijały w ciało kiedy mną potrząsał, podnosił niemal bezwładną z podłogi, żeby przyłożyć mocniej. Drobne blizny mam nawet w okolicach kostek. Ciągnął mnie za nogi przez całe mieszkanie, ja się wyrywałam. Więc drapał. Taka pamiątka na przyszłość.
Przykładał mi do brzucha atlas świata. Gruby, w miękkiej okładce. Bil w niego pięścią, a ja wyłam z bólu. Nie, nie wyłam. Skomlałam, bo przecież nie chciałam niepokoić dzieci. Spały w pokoju obok, a jutro szkoła.
Wieczorem udało mi się wezwać policję. Serdeczny pan funkcjonariusz z patrolu stwierdził, że czasem w rodzinie ktoś wpier*ol musi dostać. Byle nie za często, bo to przemoc wtedy i kupa roboty. Ale raz na tydzień to co to jest. Nic. Sąsiedzi nic nie słyszeli, więc różnicę zdań powinniśmy z mężem wyjaśnić sobie sami. A raczej on mi. Kopiąc mnie z całych sił w tyłek, kiedy na czworaka próbowałam zebrać się z podlogi.
Jakoś po północy zauważył, że zsikałam się na dywan. Od tego kopniaka chyba. Nie pamiętam. Zgadnijcie, czy to dobry argument żeby złamać komuś żebro? Nawet bardzo. Ale jedno żebro na całe życie, to co to jest? Żadna przemoc, ot nieporozumienie. Różnica zdań i zwycięstwo silniejszego argumentu. Moja wina – mogłam przecież nie sikać.
Nad ranem ból (a może strach?) spowodował torsje. Władca silniejszych argumentów spał. Ja czyściłam rzygi zza kibla, bo nie jest łatwo trafić centralnie do muszli, kiedy ostatnie kilkanaście godzin dostawało się takie dowody miłości. Kiedy wszedł do łazienki przywitał mnie kopniakiem w nogi. Upadłam. Uznał, że na leżąco nie da się sprzątać, więc pomógł mi wstać, podnoszą za ucho i nadrywając je. Podobno tego bólu doświadczają tylko bokserzy, gdy przeciwnik rozerwie im małżowinę rękawicą. Czyli mamy coś wspólnego – bokser i worek.
Drugi telefon na policję i drugi patrol. Inny. Wyprowadzili go z domu natychmiast. W kajdankach. Nie byłam w stanie stać na nogach. Trafiłam na intensywną terapię. Uciekłam.
Parę lat później siedzę z dziećmi w salonie. Mój nowy Partner zakrada się po cichu i gwałtownie łapie mnie od tyłu w objęcia całując w szyję. Syn krzyczy przestraszony, a mój pęcherz gwałtownie puszcza i mocz spływa mi po udach. Mózg można oszukać ale ciało nie zapomni.
Takie zgotowałam Wam życie.
PS.: Dziś na Confessional od innych użytkowniczek dowiedziałam się, że jak się raz sponiewiera małżonka/małżonkę, to nie jest przemoc. Bo jak kobieta bije mężczyznę to zapewne sobie zasłużył. Bo przecież przemoc ma zawsze uzasadnienie. Mąż na pewno czymś zawinił. Zawinił tak bardzo, że w imię kary możemy spier**olić życie dzieciom. Może też powiedział „spadaj”?
Nigdy, ale to nigdy przemoc nie powinna być usprawiedliwiana. Nie ma wytłumaczenia dla przemocy jakakolwiek by ona nie była. Tyle w tym temacie.
Autorce wpisu mogę tylko współczuć za to co przeszła. Przerażające i cholernie smutne. 🙁
A mozesz zacytowac gdzie na confessional dowiedzialas sie od uzytkowniczek ze to nie przemoc. Bylam swiadkiem dyskusji i nie zauwazylam.
Mocne.
Diaspora, strasznie się to czyta. Rozumiem o czym piszesz, bo miałam podobne problemy. Bardzo dobrze, że się wyswobodziłaś. Obserwowałam też wpisy, które pojawiały się około południa i rozumiem o czym pisze Szuzi. Zaatakowałaś jedną z kobiet i moim zdaniem to było bardzo nie fair. Zgadzam się, że prowokujesz i masz specyficzny sposób „bycia”. Nie można stawiać znaku równości między tym, jak facet kogoś gwałci, przypala żelazkiem i znęca się jak psychol,bije po brzuchu, a tym jak komuś czasem puszczą nerwy i ktoś się przepycha, czy nawet dostanie w twarz (to dotyczy chyba częściej sytuacji kiedy kobieta uderza mężczyznę). Powiesz mi,… Czytaj więcej »
Tak, uważam, że jeśli sytuacja dzieje się nagminnie i doświadczają jej także dzieci (a doświadczają zawsze!), to należy zgłaszać sprawę na policję. Natychmiast.
Przemoc niemal zawsze eskaluje. Co więc możemy zrobić? Usiąść i trzymać kciuki, by nie porwała ze sobą niewinnych ofiar, czy zacząć działać?
.
Zgadzam się.
Bardzo mi przykro. To co napisałaś jest okropne i nikt nie powinien być tak traktowany. To dobrze, że zdecydowałaś się przerwać ten stan i zgłosiłaś to na policję. To nie podlega dyskusji. Natomiast mylisz chyba pojęcia i odwracasz kota ogonem. Jedna z kobiet opisała tutaj swoją sytuację. To ma być azyl, miejsce najszczerszych wyznań, nie tylko katowane ofiary mają prawo mówić. Ty w poście tej dziewczyny wylałaś na nią pomyje jednym zdaniem. Oceniłaś ją, skrytykowałaś., moralizowałaś. To nie jest tak, że jak dasz mężowi w pysk bo Cie zdradził i nie wrócił 2 dni do domu równa się temu, że… Czytaj więcej »
Nie mogłam się powstrzymać przed skomentowaniem. Ale nie muszę już nic dodawać Szuzi.
Mój mąż też się bronił w ten sposób w sądzie. Że są różni ludzie, różne związki, że w jednych jest lepiej, a w innych gorzej. I że czasem przemoc ma swoje uzasadnienie i sąd nie powinien stosować jednej miary do wszystkiego, bo to przecież i tak moja wina była. A jego może i poniosło, ale tylko czasem.
Niestety muszę cię rozczarować – przemoc to przemoc, bez względu na to, co jej siewca sobie ubzdura i jak infantylny argument znajdzie, by bronić swoich zachowań.
Powiem Ci, że ze 2-3 razy dostałem od mojej żony z otwartej. Nawet mnie wyszarpała. Kilka razy ścisnęła moją twarz w swojej dłoni. Czy zasłużyłem? Masz rację, przemoc to przemoc, ale wezwać policję miałem? Dzieci tego nie widziały, smacznie spały. Ja byłem urażony, ale bez przesady. Absurdem byłoby wezwać policję. Takie sytuacje zdarzyły się ze 3 razy. Nie czuję się z tego powodu jak śmieć, nie uważam, że jestem ofiarą przemocy domowej. A wezwanie policji bo w domu miała miejsce przemoc? To byłby dopiero egoizm. A stres dla nich. No chyba, ze poczułbym, że moje życie jest zagrożone, albo, chciał… Czytaj więcej »
Do mnie przez 2 lata nie docierało, że jestem ofiarą. Bo co to takie zwykłe szarpnięcie? Popchnięcie? Nic to przecież, pewnie go poniosło, a zawiniłam ja.
A kiedy tatuś obraża przy dzieciach matkę? Jaka tam przemoc, machnijmy ręką. Raz, drugi, trzeci, setny…
W takim razie do mnie albo jeszcze nie dotarło, że powinienem był wezwać policję…albo jestem masochostą. No chyba, że jednak między plaskaczem w twarz a kopaniem w brzuch jest różnica.
Byłam podtapiana, oblewana wrzątkiem, bita, szarpana itd. Wierz mi, nie ma żadnej różnicy, poza czasem gojenia się ran.
i poważnie nie widzisz różnicy?
Różnicę widzi polskie prawo – naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia do 7 dni lub powyżej 7 dni.
Zgadnij jak zakwalifikowano podtapianie?
Nijak, bo nie zostawiło śladów.
Ja się wypisuję z tej gadki, bo dla mnie to się robi irracjonalne i niepotrzebne. Miałaś bardzo mocne wejście, sprowokowałaś….Przykro mi, że miałaś tak trudne życie, ale czuję do Ciebie niechęć jako do człowieka. Nie wiem czemu. Nie umiem się przemóc i chyba pierwszy raz nie będę chciała czytać tutaj czyichś wpisów. Kilka osób dało Ci się sprowokować w innym wątku. A Ty miałaś z tego wyraźną satysfakcję. Mimo wszystko życzę Ci dużo siły, spokoju i pozbycia się tej ogromnej złości. Pozdrawiam
Ja jednak widzę różnicę. Bardzo wyraźnie.
Kto kogo zaatakował i gdzie? Coś mi umknęło.
„To tylko jedna durna chwila” wpis dzesiki, tam diaspora wyraziła wyrazy współczucia…mężowi dzesiki, ze tyle z nia wytrzymal.
Ok, kumam