Rodzina: ja i mąż?
Dobrze pomyśleć, że moje życie stałoby się „pełne”. Może gdybym miała taka mała istotę do kochania wszystko inne zeszłoby na dalszy plan? Siostra byłaby nieważnym szczegółem, matka również. Umiałabym je olać naprawdę, a nie tylko gadać, że olewam.
Nie myślę o niczym innym. Jednocześnie czuję się jakoś inaczej. Może ja za bardzo się przejmuję, bo nie mam dzieci? Może dlatego nie umiem nad niektórymi sytuacjami przejść do porządku dziennego, bo to są te najważniejsze w moim życiu? A przecież jak ma się rodzinę, to wszystko kręci się wokół niej. Czy ja i mój maż jesteśmy rodziną nie mając dziecka? Czy do tego, żeby nazwać swoich bliskich rodziną musi być łącznik w postaci latorośli? A co jak jestem bezpłodna? czy wtedy całe życie będę żyła obezwładniona brakiem miłości i sprawiedliwości ze strony matki i chorym układem z siostrą? Czemu sam maż mi nie wystarcza?
Dodaj komentarz