Roze z lidla
Dzisiaj dzien pelen zwrotow akcji. Chetny „pracownik” czekal od rana przed sklepem. Co za tupet. Powiedzialam, ze mowy nie ma ze dostanie obiecana przez siostre pensje. Bylam nabuzowana i gotowa mu nawet przywalic. Zaskoczyl mnie bo powiedzial ze chce ta prace tylko dlatego, zeby byc blizej mojej siostry. Zgodzil sie nawet na zwykla pensje. Okazal sie naprawde milym facetem. Powiedzial, ze zakochal sie w mojej wrednej siostrze i mowil to z takim rozmarzeniem ze mialam wrazenie, ze nie mowi o niej…
Moja siostrzyczka byla w niebo wzieta kiedy przyszla do pracy. Oczywiscie przepraszala i potraktowala moja zgode na nowego pracownika jako gest pojednania. Niech traktuje jak chce… I tak nie bede umiala zapomniec jej tego, co mi powiedziala.
Do domu wrocilam w dobrym nastroju. Dostalam od meza bukiet roz z Lidla za 9,99 hehe. Zawsze cos. Humor mi sie poprawil bo moj maz staral sie zrobic romantyczna kolacje dzisiaj. Wyszlo mizernie, ale wazne intencje. Czemu nie moge isc po prostej dluzej? Mam juz dosc tego jezdzenia winda z gory na dol. Chce dluzszego spokoju i zwyczajnosci. Chce dziecka. Ale pewnie to sie wyklucza. Wiec chce zwyklego niepokoju , zwyklego krzyku i zwyklych typowych dla kazdej normalnej rodziny problemow.
Dodaj komentarz