Samo pisanie nie zmieni niczego
Nie wiem, co robic ze swoim zyciem. Na pewno pieniadze wiele by ulatwily. Ale ich nie mam. Czasem marze sobie, ze gdybym byla bigata zmienilabyn siebie i wreszcie byla ladna. Moze wreszcie ktos chcialby ze mna byc a ja mialabym mozliwosc zaprezentowac swoje wnetrze. Nie to, ze jest jakies wyjatkowe, ale moze kogos by zainteresowalo. Tak nie ma szans. Nie wiem co ze soba zrobic. Jedyne co przychodzi mi na mysl to szukac kogis niewidomego. Taki ktos widzialby mnie oczami wyobrazni. Liczyloby sie to, kim jestem a nie jak wygladam. Ale jak wygladalabym inaczej pewnie bylabym inna w srodku. Czuje dziwna potrzebe pisania o tym bo taki ekshibicjonizm przynosi ulge. Ale wiem, ze pisanie wkolko tego ze mi zle, ze jestem zerem i moje zycie jest nic nie znaczace nie pomoze. Ani swiadomosc tego, ani nawet wmawianie sobie slepo ze jestem cos warta, ze moje zycie moze byc jeszcze super nie poprawi mi humoru i nie natchnie nadzieja. Tu trzeba dzialania na ktore ja nie mam sily i pieniedzy. Mozna prostowac zeby, chudnac, zmienic styl, ale do tego trzeba kasy. A co ja moge zrobic jak nawet pracy nie jestem w stanie zdobyc? Jedyne co moge robic po historii to czekac na cud ze szkola mnie zatrudni. Nie chcieli mnie nawet w sklepie z epapierosami. Bylam tak zdenerwowana, ze poszlam na myjnie ręczna. Jeszcze sie nie odezwali.
Chwytam sie zajec dorywczych. Wykladam towar w tesco, roznosilam ulotki, chodzilam do staruszki gotowac jej obiady i sprzatac. Brakuje mi pracy. Brakuje mi wsparcia w kimkolwiek. Chcialabym poczuc sie kobieta jeden raz w zyciu. Zeby ktos mnie chcial dotknac, pocalowac i zebym nie myslala, ze robi to z litosci. Niestety chyba marne sa szanse na to. Moze znow powinnam wyjechac? Popracowac kilka lat i wrocic z pieniedzmi? Czas leci, a ten plan jest w stanie zadzialac dopiero za kilka lat. I tak nie mam pewnosxi ze zadziala. Dobijajace to. Nie umiem juz tak dluzej zyc sama…
Wiem, co czujesz. W podstawówce miałam takie kompleksy, że chciałam umrzeć. Płakałam prawie codziennie. W liceum jakoś, można powiedzieć, wyładniałam, ale tamte kompleksy siedzą we mnie do dziś. Mam nadzieję, że wyjdziesz z tego i spojrzysz na siebie inaczej.
Jesli chodzi o niska samoocene to u mnie nie pomogly zabiegi plastyczne. To wciaga i niestety nie pomaga wyleczyc przyczyny 🙁
Nie wierzę, żebyś była aż tak brzydka, sorry…
No jestem po prostu brzydka i tyle. To nie kokieteria tylko suchy fakt. Nie mam zdeformowanej twarzy. Mam ogromny brzydki garbaty nos i bardzo odstające uszy. Mam chyba wadę zgryzu bo górna czesc szczeki bardzo wystaje do przodu. Ja wiem, że się z tym zyje, ale ja tak bardzo nienawidze siebie. Mój nos i uszy były wyśmiewane od zawsze. Płakałam wiele razy, bo dzieciaki były dla mnie bezlitosne. Nawet teraz zdarza się, ze jakieś małolaty się ze mnie naśmiewają i szeptają sobie coś pokazując mnie palcami.
Uszy można zakryć włosami. Eeeej, na pewno nie jest aż tak źle, kurcze, na pewno coś można pokombinowac, makijaż, strój itp. Może figura to Twój atut? Albo chociaż jej element: nogi, tyłek czy biust? To znaczy rozumiem Cię i Ci wspólczuję, że tak się źle czujesz ze swoim wyglądem. Fajnie, gdybyś miała kogoś, kto Ci doradzi, pomoże. Trzymam kciuki, byś poczuła się lepiej.