Samotność
Zabierałem się do tego wpisu już od jakiegoś czasu, nie wiem chyba nie jestem przekonany co do tej formy zwierzania się. Najbardziej doskwiera mi samotność, słowo klucz które towarzyszy mi chyba od zawsze. Gdy piszę siedząc sam między czterema ścianami, nie jest mi wcale lepiej, wchodzę tu czasem poczytać historie ludzi. Po co? Żeby zobaczyć że inni mają gorzej? Żeby zapomnieć o swoich problemach? Może jednak wierzę że jest w tym jakiś sens. Wracam na mieszkanie i chce mi się płakać, mijają dni tygodnie lata, nic się nie zmienia, są lepsze momenty, ja nadal duszę wszystko w sobie udając że jest ok.
A co jeśli ludzie dookoła wiedzą? Widzą to po mnie że coś jest nie tak ? Przecież to widać, ale tak naprawdę w czy problem, opuszczenie, trudne dzieciństwo, brak wzorców? Samotność. Czy naprawdę to się kwalifikuje do terapii? Czy nigdy nie poradzę sobie z tym sam? Kolejny chaotyczny wpis, nie umiem nawet zebrać myśli.
Rozumiem Cię doskonale.
Cześć, czytałem Twoje wpisy wcześniej i już wtedy miałem wrażenie że trochę nas łączy. Wchodziłem tu bo byłem ciekaw dalszej części historii z sąsiadką 🙂 Pozdrawiam.
Bo zaczynam czuć presję kontynuowania swojego „romansu” 🙂
I dobrze może to Cię zmotywuje do działania, i pamiętaj żeby był happy end bo takie historie się najlepiej sprzedają 🙂
To chyba każdy ma te same wątpliwości. Niestety ja nie mam lepszego pomysłu, bo komu? sąsiadom? na fb?rodzinie? Tu mam azyl. To o czym piszesz kwalifikuje się do terapii, pierwszy krok już zrobiłeś, myślę że będziesz miał coraz łatwiej. Wierz lub nie ale takie oswajanie problemów to zajebisty postęp. Trzymaj się, jestem niemal pewny, że po jakimś czasie zobaczę tu wpis o tym jak sam się rozgryzasz i jesteś w pełni pozbierany 🙂
Dzięki za dobre słowa. Z moimi problemami oswajam się już od kilku lat, u psychologa byłem po raz pierwszy ponad dwa lata temu jednak coś mi nie pasowało, zmieniłem otoczenie przez chwilę wydawało mi się że jest ok, jednak teraz wiem że od tego nie można uciec. Może pisanie tutaj mnie zmotywuje do, zrobienia jakiegoś kroku do przodu, bo jestem w martwym punkcie od dawna.
Samotność niesie za sobą ogromny ból i cierpienie… To nie jest słabość czy powód do wstydu. Dobrze, że o tym piszesz… Może z czasem pisanie zacznie sprawiać Ci jakąś ulgę… Może będzie Ci chociaż odrobinę łatwiej… Sama długo myślałam, że najlepiej być samemu, że jestem tak silna, że nikogo nie potrzebuje i sobie poradzę. Dziś dociera do mnie, że nie, że cisza czterech ścian rozrywa mnie od środka, że chciałabym mieć kogoś, poznać faceta, z którym chciałbym założyć rodzinę… Choć wiem, że do tego długa droga… Ale samotność nie jest ok. Trzymaj się i pisz kiedy tego potrzebujesz! 🙂 chociaż… Czytaj więcej »
Tak, też marzę o rodzinie, nigdy nie byłem w związku. Jednak z relacji ludzi wiem że nie można stworzyć udanej relacji jeśli najpierw nie uporamy się sami ze swoimi problemami, jednak miło by było mieć kogoś, chociaż przyjaciela.