Sen o wiośnie.
Obiecałam sobie, że oprócz biegania na wyładowanie stresu (do biegania sie zniechecilam bo cos mnie rypie w podbrzuszu i nie jestem w stanie zrobić więcej niz 6km) będę sobie tutaj wpisywać różne rzeczy.
W skrócie. Mam pracę której nienawidzę, doslownie i ktora nie daje mi szansy na rozwój. Ponadto pogłębia moje niże emocjonalne i po niektórych rozmowach z klientami muszę odsunąć się od stanowiska i wziąć kilka wdechow, bo jedyne o czym myślę (i to juz jest niepokojace) to „czy zdążę niezauwazona wyjść z pracy, przejsc przez ulicę, przeskoczyc barierke i stanąć na krawedzi konstrukcji dawnego mostu? Czy będę mieć odwagę, by skoczyć? Jeśli nie, co mi za to zrobią w pracy?”.
Tak, tak właśnie dosłownie myślę.
Nie jestem głupia i aplikowalam na inne stanowisko no i oczywiście rozeslalam cv. Ale nie mam doswiadczenia, w dodatku jestem mloda i kazdy sie boi, że pójdę na macierzyński.
Nie mogę powiedzieć, żebym miała teraz źle w zyciu. Mam problemy z kasą jak wszyscy, z odczuwaniem emocji, bo dopadla mnie apatia i ciągłe rozdraznienie, ale nie żyję źle. Mam swoją miłość. Ale tych myśli „samobójków” nie kontroluje. Nie umiem ich przewidzieć i uniknąć. Najgorzej jest wlasnie w pracy, albo kiedy prowadzę auto. Jest takie miejsce po drodze do domu, noga na gaz i nie ma ani mnie ani auta.
Zauwazylam jednak, że jest lepiej. Trochę. To znaczy, dalej nienawidzę swojego ciała, cwiczenia nie bardzo pomagają, nie mogę zejsc ponizej 65kg a teraz dodatkowo dziesiec dni przed okresem dwa kg wiecej z dnia na dzien, doslownie, ból cyckow i ogromne bardzo bolesne podbrzusze. Nie wiem, co się dzieje tam w środku, ale mi to nie odpowiada…
Leje wodę.
Chcialam tu dziś opowiedzieć o czymś innym, ale widać potrzebowałam rozgrzewki. Jest już późno i jestem pewna, że kiedy skoncze pisac, będę bała się iść sama korytarzem rodzinnego domu.
Nie pamiętam ile miałam lat, kiedy to się zaczęło. Nie więcej niz 16.
Z rodzicami mieszkalam w domu kupionym od ludzi, którzy nie chcieli go sprzedać, ale do sprzedazy namawiala ich córka. Jakis czas po zakupie, ojciec znalazł na podwórku zakopane zęby, a pod starą wanną, po porzednich właścicielach odkryliśmy martwego kota. Wanna była zabudowana, więc można się domyśleć. Na strychu jest pokój wybudowany przez tamtego sp dziadka dla wnukow, do zabawy. Wszystko fajnie, tylko cały sufit jest przyozdobiony gwoźdzami. Oprócz tego działy się tu różne dziwne rzeczy, takie tam, nie będę się rozdrabniac. Dla dziecka o bojnej wyobrazni to już było pole do popisu. A co mowic dla dziecka, którego matka jest psychopatką, wiecie, opowiadanie bzdur, straszenie, jej hakucynajcje słuchowe i zwidy.
I pewnego dnia się zaczęło. Najpierw sniłam o kominku. Kominku, który kojarzył mi się z ciepłem i puszczana przez ojca muzyką, kiedy matki nie było w domu. I ten kominek w moich snach miał tajne przejście, ktorym podazalam. Chodzilam w ścianach domu, wedrowalam az do tamtego pokoju na strych, czasem zjezdzalam do piwnicy. We śnie znałam każde przejscie. Ale te sny mnie niepokoiły. Miałam je non stop. Czasem, to był inny dom. Wielki, stary, miał dziwne drzwi za ktore nie mozna wchodzic. Widziałam te domy w roznych stadiach, czasem piękne, czasem zrujnowane. Ale nigdy nie miały w sobie radości. To nie były takid domy, w ktorych czuć zapach pieczonych ciasteczek. Sny zaczely zmieniac sie w koszmary. Widzialam w nich ludzi, czasem potwory. Doszło do tego, że bałam się zasypiać. Wstawalam w nocy i balam sie wrócić do mojego pokoju, choc za dnia zawsze czulam sie tam bezpiecznie. Potem sny na chwilę ucichly.
Ale nigdy nie trwa to długo. Teraz nie snie o domach. Snie o zywych ludziach. Jestem obserwatorem ich świata, widzę ich i nie mam wplywu na żaden ruch. Coś trzyma mnie i karze patrzec. Znam każdą lokacje. Wiem, gdzie jest las, gdzie jezioro, gdzie chata, gdzie jest autostrada, gdzie jest galeria o przeszklonej podłodze i kilkupoziomowym parkingu. Im wyżej jedziesz tym bliżej jestes piekła.
Najbardziej boje sie smierci. Widziałam we snie brata, który zabił swoje siostry. Chłopak mial siedemnascie lat, dziewczynki jakies 11 i 5. Poderznal im gardla, prawdopodobnie zgwałcił, zakopal w ziemi, toczyły je robaki i corka ich sasiadki znalazla szczatki za domem. Takie mam sny.
Więc boje sie zasypiać. Albo, kiedy widzę ze mam mniej niz osiem godzi snu, to nie mogę się polozyc. Leze dwie godziny w dziwnym stanie, nie rozumiem tego, mam zamkniete oczy, wydaje mi sie ze spie a slysze kazdy najmniejszy dźwięk. Wszystko. Mam kota który skacze mi na klamke jak sie nudzi. Boje sie, ze kiedys w furii zrobie jej krzywdę. Choć nie skrzwdzilabym nigdy zwierzecia.
Dodaj komentarz