Sobota, 04.04.2020 Kompletna stagnacja, brak chęci na cokolwiek

00:50
5.04.2020

Tak, stagnacja poziom milion. Bezczas, bezruch, bezcel, bezradność. Przez cały dzień, nie zrobiłem praktycznie nic. Miałem jakieś plany, ale nie miałem kompletnie na nic energii. Gdzieś tam się podnosiłem z kanapy, że może jednak coś, ale jak tylko wstawałem, czułem taki bezsił, że w zasadzie zaraz wracałem na miejsce. Miałem w sobie mniej więcej tyle energii, co mokry, ciężki koc. Pac, na kanapę. Dobrze, że zrobiłem sobie jedzenie i ogarnąłem się w łazience. Przynajmniej tyle dla siebie robię. Coś tam pogadałem z ludźmi na fejsie, ale nic interesującego w sumie. Czuję się kompletnie wypalony, pusty, martwy w środku. Cały dzień leci muzyka. Dzięki Ci SPOTIFAJU, że sam wybierasz dobrą muzykę po tym, jak skończy się płyta. Inaczej chyba jechał bym w kółko to samo.

Chyba muszę zaakceptować, że to jest teraz OK. Że nie mam sił, że nie mam energii. W sumie nawet mogę to zaakceptować. Jak by nie patrzeć, jest mi samego siebie żal, i gdybym mógł, to bym się objął, przytulił i głaskał. Jak tak patrzę wstecz, to co? Zostałem zdradzony i odrzucony przez dziewczynę, która naprawdę dużo dla mnie znaczyła, uświadomiłem sobie, że zostałem zostawiony samemu sobie w dzieciństwie i niosąc tę traumę przez całe życie na plecach nawet nie miałem świadomości co mnie tak przygniata. W zasadzie nie mam przyjaciół i dodatkowo siedzę w zamknięciu już któryś tydzień i jeszcze posiedzę.

Chyba do cholery mam prawo nie mieć energii, prawda? Nie mieć siły na walkę ze sobą, na zmiany.

 

Popołudniem czułem się zalękniony i napięty. wziąłem sobie 1,5 mg bromazepamu. Pomogło.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz