Spokój i tęsknota
Wszystko po mojej myśli. Jest spokój, ale cały czas coś się dzieje. Nie ma ciszy i oczekiwania na reprymendę. Jest głośno i wesoło. Przez dom przetaczają się koleżanki mojej córuni. Nasze małe mieszkanko tętni życiem. Mamy w przedpokoju kredową ścianę. Całą czarną, na której zapisujemy sobie śmieszne notatki.
Mąż nie dzwoni. Dogadaliśmy się zdalnie odnośnie pieniędzy. Mieliśmy jedno spotkanie z prawnikami. Mój jest drogi, ale świetny. Zgromadziłam wiele dowodów, które pogrążyłyby mojego męża. Byłam gotowa prac brudy i ujawnić wszystko, łącznie z jego finansowym szwindlami. Głupi nie jest, zgodził się na moje warunki. Wiem, jak bardzo mnie nienawidzi i pragnie zniszczyć, a jednocześnie musi ochronić siebie. To jedyne wyjście. Czy ja zagrałam fair? Często przemykają mi przed oczami hasła „zło zwalczaj miłością” itp… Zachowałam się bezwzględnie, nie do końca uczciwie. Ale czy dało się z takim człowiekiem inaczej? Niestety chyba nie należę do dobrych ludzi, którzy nauki Buddy, czy Dalajlamy potrafią wcielać w życie.
Myślałam, że finansowo nie podołam przez najbliższy rok. Jakże zaskakujące. Jak nazwał mnie mój mąż:”Wyrafinowana sucz” zapewniła sobie niezależność i „całkiem nieźle się ustawiła”. Niezręcznie mi w takiej roli, ale lepsza taka, niż poprzednie.
Odczuwam samotność. Brakuje mi faceta, przyjaciela, męskiego zapachu, dotyku, akceptacji… Chyba nie umiem bez tego żyć. Feministki nie byłby ze mnie dumne. Na szczęście nie lubię feministek.
Dodaj komentarz