Such a perfect day, I’m glad I spent it with you

20:00
19.09.2018

Oglądam film, który mniej więcej siedem lat temu uznałam za szczególnie mi bliski. Pierwszy dyskomfort pojawia się już w szesnastej minucie. Patrzę na Christinę Ricci, jak uroczo zaciska usta na palcu nieznajomego mężczyzny, żeby przyjąć podawaną przez niego malutką tabletkę z MDMA. Odruchowo napinam ciało, przygotowana na swoją reakcję emocjonalną. Najpierw nie czuję nic, może poza odrobiną satysfakcji, że te wspomnienia są już zbyt odległe, żeby wytrącać mnie z równowagi. Mimo wszystko robię nerwową rundkę po pokoju, potem drugą, żeby rozchodzić to drobne ukłucie tęsknoty i zazdrości. Nie wiem, czy byłabym aż tak silna, żeby powstrzymać się przed skorzystaniem z okazji, ale od dłuższego czasu nie szukam jej aktywnie. Kiedyś nie wyobrażałam sobie oswojenia myśli, że być może wiele moich ostatnich razów rzeczywiście mam za sobą. Pod wpływem terapii, powrotu do dawnego porządku w priorytetach i, no cóż, znacznego nacisku otoczenia, miewam dni pogodzenia z tym. Może już nigdy nie wezmę takiej tabletki. Może nawet już nigdy nie zacisnę ust na palcu nieznajomego mężczyzny. Flaki wywracają mi się w jakiejś panicznej gotowości ciała do ucieczki. Ale to jest w porządku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz