Takie tylko przemyślenie

18:59
26.04.2020

Bycie samotnym w tłumie. Jakie to mało oryginalne stwierdzenie. Ale co faktycznie oznacza? Siedzę przy stole, naprzeciwko mamy. W głowie kotłuje mi się 1000 różnych spraw. problemów. Chciałabym o tym porozmawiać doradzić się. Ale wiem, że nie mogę. Owszem mogę powiedzieć to na głos co leży mi na sercu. Ale scenariuszy jest kilka. Pierwszy taki, że się tym nie zainteresuje. (jest to bardzo możliwe) drugi, że zbagatelizuje. trzeci, że po prostu nie zrozumie. Taki typ człowieka co zrobić? Tata jest bardziej wrażliwy w tym temacie ale z nim nie ma kiedy porozmawiać. A pewnych spraw i tak lepiej nie poruszać. Dziwi mnie, że patrząc na mnie nie widzą tego wszystkiego. Że nikt nie widzi, że tonę mimo, że ledwo stoję na brzegu. Ale kogo tu winić? Jak zrozumieć coś czego nie widać? Z rodzicami było tak, że po prostu wyjechali. Za granicę do pracy. Zostałam sama w domu w wieku szkolnym i musiałam sobie radzić. Kiedy byli w domu niemal zauważałam ten brak porozumienia między nami. Nie umiałam z nimi rozmawiać. Nie odczuwałam tego wtedy jakoś dotkliwie, ale teraz kiedy jestem,,dorosła” widzę jak wielkie mam straty. Oczywiście w sensie społecznym. Czuje sie głupsza, gorsza, że nigdy nie wiem co zrobić, jak się zachować. Zdałam sobie sprawę, że chyba nie umiem żyć. Bo kto miał mnie nauczyć? nie wiem czy tak jest w rzeczywistości czy to tylko moje przemyślenia. Ale nawet psycholog w gimnazjum powiedziała, że jestem aspołeczna. A wtedy byłam wesołą, pełną życia i pasji dziewczyną. Każdy kto to usłyszał reagował śmiechem. A teraz wiem jak wiele w tym było prawdy. I wcale nie jest mi do śmiechu.

Samotność to bycie samemu? Nie, moim zdaniem samotność to moment w którym uświadamiasz sobie, że nawet kiedy mówisz to nikt nie słyszy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz