„tata”
Wczoraj dosięgła mnie pewna konkluzja. Precuję w sklepie, co wiadomo z moich poprzednich wpisów, znam niektórych klientów bardzo dobrze. Wczoraj pojawił się pewien chłopak ze swoją przybraną córką. Pamiętam moment, kiedy stałam obok nich, dokładając towar na półki, kiedy mała powiedziała „tata” Uderzyło mnie w to pewien znaczący sposób. Dlaczego? Bo nie wiem co oznacza słowo „tata” Jak mogłabym wiedzieć, skoro nigdy prawdziwego nie miałam? To słowo kojarzy mi się bólem i tak naprawdę nie wiem co oznacza „ojcowska miłość”.
Moje wspomnienia z tatą są złe, pełne bólu, goryczy i nienawiści. Mam z nim same źle wspomnienia, jak krzywdził mamę, albo jak próbuję ją zabić, a jej krzyk odbija mi się echem w głowie. Nie mam z nim dobrych wspomnień, nie chodziliśmy po mieście jedząc lody, nie oglądaliśmy razem filmów w kinie, nie zabrał mnie nigdzie bym mogła poczuć się jak dziecko. Nigdy nawet nie próbował udowodnić, że mnie kocha. Liczyła się tylko mama – jego obsesja na jej punkcie, ciągła kontrola. A ja? Mnie nigdy nie chciał.
Nie wiem co to znaczy jak wychowuje Cię dwoje rodziców, tak naprawdę wychowała mnie tylko mama, co zawdzięczam jej całym sercem. A on? Jest rozmytym wspomnieniem, niczym więcej.
Ta sytuacja z wczoraj dosięgła mnie wewnętrznie. Czy moje życie wyglądało by inaczej gdybym tata mnie chciał? To tylko gdybanie. A nie jestem wróżką, nie umiem odpowiedziec na kolejne pytanie.
Potem w życiu mojej mamy pojawił się nowy partner – jak się okazało kolejny mało wartościowy – na początku było super, myślałam, że może w końcu poczuje jak to jest mieć „tatę” ale nadzieja okazała się naiwna, ja taka się okazałam i mama, która próbowała ułożyć sobie życie na nowo. Zmienił nasze życie w piekło, zostawiając resztki tego, kim kiedyś byłyśmy. A kiedy w końcu osiągnął swoje – po prostu zniknął – nie zrobił tego dla świętego spokoju – lecz po złości.
A teraz? Teraz pewnie przewraca się w piekle, próbując choć trochę odpokutować za swoje grzechy za życia, których się dopuścił.
A ja? Nadal nie wiem co oznacza słowo „tata”
Doskonale Cię rozumiem. U mnie jest identycznie. Niby mam tatę w teorii ale nie w praktyce. Nigdy nie poczułam jego milosci i troski. Ważniejsze jest dla niego alkohol niż własną rodzina a na domiar złego manipuluje i szantażuje. To przez niego tak bardzo chce zdać maturę na dobrym poziomie i się wynieść na studia. . Jeszcze tylko kilka miesięcy i powiemy sobie na dobre do widzenia. Nie potrafię go nienawidzić ale moja uraza do niego za to że zmarnował mi 18 lat mojego życia, nigdy nie zniknie. Czasami się zastanawiam czy mnie kiedykolwiek przeprosi za to, że dorastałam w piekle,… Czytaj więcej »
Ja też tak mówiłam, że dostanę się na studia i się wyprowadzę, to było już z drugim partnerem mamy. Ale nie mogłam jej zostawić, bo jej robił największą krzywdę. Byłam cały czas przy niej, byle by tylko nie została z nim sama. Próbując od niego odejść było jeszcze gorzej, on zachowywał się gorzej.