teraz uspokaja mnie głównie sex
Piątek. I spokój z pracą. Planujemy wypad do parku miniatur jak pogoda się utrzyma. Nie ma co kryć. Jestem sobą rozczarowany. Chciałbym umieć być ponad pracą, ponad wyniosłymi ludźmi, ponad moim bratem. Ale nie umiem. Łatwo wyprowadzają mnie z równowagi różne sytuacje, na które nie mam wpływu. A potem tłumię wszystko w sobie, nie mam odwagi na szczerośc twarzą w twarz, nie umiem walić prosto z mostu, a czasami tak trzeba. Jestem zakompleksionym, nerwowym, a jednoczesnie pokornym dupkiem. Masturbację zastąpiłem sexem. Czekam aż Aga się wkurzy bo zrobiłem się nachalny. Kiedyś czytałem, o terapeutycznej mocy sexu. Takie pierdoły w jakims kolorowym pisemku. Rozładowanie napięcia itp.. Rozładowuję , ale czemu coś wewnątrz mnie powtarza mi że robie coś złego. Że to nie rozładowanie napięcia powinno być głównym powodem. Pragnę Agnieszki, uważam, że jest atrakcyjna, pociąga mnie, ale ostatnio z reguły chodzi o zwykłe wyżycie się. Czuje się jak pies…Nie wiem jak czuje się z tym moja żona bo wstydzę się i boję jej odpowiedzi. Może jak będę ja tak męczył to odesle mnie do kibla, żebym sam się rozładował. Terapie zakończyłem za wcześnie, ale zobaczę co będzie dalej. Podobne rozładowanie przynosi mi żalenie się w moim dzienniczku…ale nie jest tak kompletne i 100%. Nie jestem normalny.