Psychoterapia bez sensu
Terapie pozwoliły mi zrozumieć. Nie przyniosły obiecanego efektu. Wszystko wraca. Zawsze.
Leki pomagały. Po odstawieniu nadzieja, że strach nie zapuka do mojego namiotu szybko zabijana była dźwiękiem zbliżających się kroków. Jak ja je dobrze znam.
Ciche kroki. Ciche szepty. I płacz.
Strach w mojej głowie jest od zawsze.
Śmierć, choroba, wypadek, przemijanie.
Nie chcę już leków. Psychoterapia wydaje mi się śmieszna. Moda na nią jest żenująca. Po latach i tak spotkamy się w tym samym miejscu.
Oszukani, zrezygnowania i zmęczeni sobą.
Szukam sposobów jak uleczyć się sama.
Jak nie myśleć o tym, że moje pierwsze logowanie na bezproblemowych może być moim ostatnim?
Jak zacząć marzyć o odległych wakacjach?
Jak przekonać swoją głowę, że dzieci za 10 lat też będą miały żywą matkę?
Dobre. Byłam, przechodziłam. Tutaj ludzie porównują to do zapierdalania jak chomik w takim kręcącym się kołowrotku. Na chwilę obecną padłam na ryj, a kołowrotek kreci się dalej…