to samo

00:24
24.10.2018

Nie mam szans na wygojenie. Popadłam w jakiś ciąg. Rozdrapuję te rany i nie pozwalam im się zagoić. Wyciskam, zdrapuję i wyglądam coraz gorzej. Miałam 4 dni na przywrócenie się do ładu, ale nie dam rady. 4 dni to minimum…Najgorsze, że tym razem tak dałam czadu, że nie wiem, czy nie będzie po tym blizn. Myje się ze zgaszonym światłem. Kiedy dziś je włączyłam, jak Marcin był w pracy i poszłam wziąć prysznic skończyło się tym, że odeszłam od lustra po godzinie dziabania sobie tych szpetnych rozpieprzonych miejsc na skórze. Przeprosiłam Marcina i błagałam go o pomoc. Jestem zdesperowana, czuję się jak śmieć, brzydka, uszkodzona, odpychająca, obleśna. Chodzę z białymi kropkami na twarzy , przynajmniej dzięki cynkowej maści nie widzę dokładnie efektu swojej kilkugodzinnej pracy. Marcin obiecał mi pomóc, kiedy jest w domu po prostu mnie pilnuje i chodzi za mną. Ale to za mało, bo ja muszę pilnować siebie, kiedy on jest w pracy. Czekam na weekend bo wtedy cały czas będę pod jego opieką i może trochę sie podgoję. Wiem, że to niesprawiedliwe obarczać go tym wszystkim, zrzucać na niego winę…ale nie wiem już co robić. Musze wrócić do pracy, a sama po prostu nie dam rady. Potrzebuję sie tylko wygoić, ten ostatni raz i już nie zrobię tej głupoty nigdy! Nigdy już nie chcę się tak czuć, tak upokorzyć… Co w ogóle Marcin musi do mnie czuć kiedy tak wyglądam?? Czy dla niego też jestem obrzydliwa, czy gdy się kocha widzi się inaczej?

 

 

 

1
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
sunlover

Rozumiem… Nawyk robienia sobie krzywdy, sprawiania bólu… To uzależnia…