To tylko jedna durna chwila na tle calego zycia! Bede jeszcze szczesliwa!
Nie odzywa sie. Byl naburmuszony. Nie wytrzymalam i rzucilam sie na niego z pięściami. Obrazil sie. Nie tlumaczyl. Wyzywalam, bilam, nie dalam obiadu, wypieprzylam jego brudy, zebysmy z dziecmi nie dostaly syfa jakiegos od niego. Nie wybaczr mu. Z rezta jak mam mu wybaczyc jak on nawet nie czuje potrzeby zeby cos wytlumaczyc. Pourywalam guziki w jego koszulach. Zobaczymy jak w poniedzialek wybierze sie do pracy…czy gdzie tam sie ma zamiar wybrac. Dezorientacja. To w tej chwili dominuje w mojej glowie. I jeszcze zlosc. Nie jestem w stanie nic z tym zrobic. Nie chce mi sie cwiczyc, jem wafel za ciastkiem i przegryza czekolada oreo. Zjadlam dzis taka wielka. Teraz tym bardziej powinnam o siebie zadbac, bo jak bede jeszcze bardziej roztyta i zaniedbana nikt mnie nie zechce. Nie chce byc sama. Boje sie. Musialam odreagowac. Choc to i tak nie pomoglo. Siegnelam kilkanascie wspisow wstecz. Jak to w jednej chwili moze sie wszystko odmienic. Jeden dzien problemem jest galda na brzuchu i czlowiek mysli ze to go unieszczesliwia. A kolejnego dnia zdaje sobie sprawe jakiez to bylo glupie i malostkowe… Maz nie wraca kilka razy na noc. A jak wroci nie wykazuje skruchy. Mowi jedno przepraszam, ktore jest jak listek papieru toaletowego dwuwarstwowego. Jednego dnia opisujesz jak nie umiesz nad soba panowac, ze masz w glowie i zyciu chaos. Robisz problem z grubej dupy i swojej niestabilnosci. Drugiego piszesz jak wali Ci sie zycie. Jak z dnia na dzien dowiadujesz sie co to samotnosc i stajesz przed zadaniem zaplanowania na nowo swojego zycia. Myslisz ze bardziej do dupy byc nie moze, rzygasz placzesz, obsmarkujesz komorke zwierzajac sie tutaj bo nie masz nikogo innego. Masz ochote skoczyc najwyzszego budynku albo podciac sobie zyly. Nie, nie zrobie kurwa tego. Nie dam nikomu satysfakcji ze poleglam! Za jakis czas napisze ze znow jestem szczesliwa. Moze nawet bardziej! W jeden dzien odmienilo sie w ta strone, to w kolejny moze odmienic sie w druga! Nie dam satysfakcji nikomu! Nie pozwole by ktos sie nade mna uzalal, albo myslal ze poleglam ! Nie ma mowy! Kipie ze zlosci, jestem nabuzowana i pewnie za chwile znow wydre na niego morde bo nie wytrzymam! Niech wie! Nie bede ofiara! Bede szczesliwa! To tylko jedna mala gowniana chwila na tle calego mojego zycia!
Wielki szacunek dla Twojego męża, że wytrwał tyle z niestabilną żoną, z biciem, pretensjami.
Koniecznie powinnaś wybrać się na terapię.
Zastanawiam sie co ma na celu Twoja wypowiedz?
Ja bym powiedziala ze ma na celu pokazac jaka jestes beznadziejna. Ale to bylo pewnie pytanie retoryczne. Szczegolnie fragment o wielkim szacynku dla meza ktory z niewiadomych powodow zachowaj sie jak zwykly kutas i zostawil Cie z dzieci mi. Jak Twoja sytuacj Dzesika?
Przemoc domowa to „niewiadomy powód”?
Bywalo lepiej
Mnie tez sie nie podoba takie osadzanie, diagnozowanie i wbijanie szpili. Nie wiem czy taki cel chcialas osiagnac, czy po prostu nieodpowiednio dobralas slowa. To nie jest fejsbuczek zeby robic gownoburze. Tutaj wypowiedz ma na celu pomoc, wesprzec cos uzmyslowic piszacemu i intencje powinny byc dobre. Napisalas tu dwa zdania a ja czuje juz do Ciebie niechec. Slabo.
Tutaj jedyną pomocą jest terapia, na którą Autorka wybiera się od października co najmniej. I Niebieska Karta. I tak, piszę to z perspektywy byłej ofiary przemocy domowej, której nie życzę nikomu.
To ja juz dawno powinnam miec niebieska karte. Dziwna wypowiedz. Lekka przesada.
Niebieską Kartę zakłada się rodzinie, a nie jakiejś konkretnej osobie. W reakcji na zgłoszenie przemocy w tejże. Mąż bije żonę, żona męża, świadkiem są przerażone dzieci.
U mnie po zgłoszeniu wszystko ruszyło z kopyta. Dzielnicowy, kurator, sąd, wizyty w szkole dzieci. Udało mi się uciec od przemocy.
I kto był winien rozpadu rodziny wg mojego męża? Oczywiście ja!
Ale już jest dobrze.
Wez nie porownuj jak laska sie dowiedziala ze jej maz sie szlaja i mu przywalila do tego ze facet bije zone bo krzywo na niego spojrzala. Liczy sie powtarzalnosc i to jaka jest reakcja drugiej strony. Moze on ja popycha? Moze ja terroryzuje psychicznie? A moze ona smaga go pejczem po pysku a potem sie bzykaja przrz 3 godziny zadowoleni. Przylecialas tutaj i mierzysz wszystkich swoja miara, moralizujesz i siejesz zamet. Czy moze swiat bedziesz naprawiac takimi wypowiedziami? Bo pomoc nie pomagasz
” Nie umiem byc spokojna, nie umiem nie wrzeszczec i nie chlasnac w pysk mezowi jak mnie wkur*i. No tak. ” – to wpis Autorki z 26 stycznia. Tak, to jest powtarzalność. Pisze o tym tak zwyczajnie jakby to w tej rodzinie była norma.
Może on ją popycha. Może terroryzuje. Tym bardziej tej rodzinie powinny przyjrzeć się odpowiednie instytucje. Dla jej własnego dobra.
Czase warto pomyśleć też o dzieciach, a nie tylko o końcu własnego nosa.
Ja Ci jescze proponuje jako anonim jechac po wszystkich. Dokladnie zglebic ich historie i dla kazdego byc wywyzszajacym sie chamem. Czekam na Twoja opowiesc. Z checia bede komentowac. W koncu po to tu jestes…Odechciewa sie pisac przez takie. Jak bedziesz udzielac takich zajebistych rad to Cie zglosze do usuniecia. Poczytaj strone o nas i regulamin. Bo chyba cos ci umknelo
Tak, tez mam do niego cholernie wielki szacunek.