To wszystko przez CIEBIE
Nie wiem , czy to jeszcze dzieciństwo, czy juz młodosć. Cięzko mi było wybrać kategorię. Powiedzmy, że młodość.
Pojechaliśmy z rodzicami na działkę. Rodzice budowali tam dom, więc było to miejsce do którego udawaliśmy się całą rodziną dość często. Ja tego nie cierpiałam. Nudziłam się tam, nikt nie zwracał na mnie uwagi, bo rodzice zajęci byli zazwyczaj swoimi znajomymi. Ja byłam wiecznie ignorowana. Cała uwaga rodziny skupiała się głównie na mojej młodszej o 7 lat siostrze. Marysia była ładniejsza, zabawniejsza, bardziej przebojowa no i przede wszystkich była młodsza… nie miałam szans konkurować z takim zadziornym, nieokrzesanym słodziakiem (choć bardzo długo próbowałam). W każdym razie pojechaliśmy wszyscy na działkę. Rodzice zabrali znajomych. Impreza zaczęła się już w domu. Wszyscy coś tam pili i mieli świetne nastroje. Ja byłam zła na mamę, bo wiele razy zdarzało jej się upić do nieprzytomności. Łykała wtedy jakieś tabletki, zamykała się w kiblu i zaczynała się cała jazda. Kilka razy skończyła na intensywnej terapii, musiałam trzymać jej język bo leżała na plecach nieprzytomna, jej ciałem wstrząsały torsje i zaczynała go sobie odgryzać albo połykać. Wyglądało to okropnie. Zawsze wtedy bardzo się bałam, chciałam uratować ja za wszelką cenę. Nie wyobrażałam sobie bez niej życia…Na działce obawiałam się tego samego. Najpierw prosiłam, groziłam, krzyczałam, kłóciłam się i wypominałam jej stany nietrzeźwości używając jak przystało na rezolutną 14-latkę rozsądnych argumentów. Nic to nie dawało. Matka znów się zapomniała, świetnie bawiła, aż wydarzyło się coś co wyprowadziło ją z równowagi. Nie pamiętam co to dokładnie było. Może ktoś coś powiedział? Może to moje strofowanie jej ją wkurzyło? Może to że miałam złe stopnie albo nie chciałam sprzątać? Nie wiem… Wiem tylko, że nagle matka zostawiła wszystkich gości i pijana uciekła do lasu. Zaczęliśmy z ojcem biec za nią. Serce waliło mi jak szalone, bałam się że wskoczy pod samochód, albo w inny sposób zrobi sobie krzywdę. Gdy ją znalazłam, siedziała przy pniu drzewa i z szaleństwem w oczach krzyczała „To wszystko przez ciebie mała k**wo”. teraz jak przypominam sobie to wszystko, to nie pamiętam ani powodu ani jednej awantury. Wyganiała mnie, ja płakałam. Z jednej strony wiedziałam, że robi to przeze mnie a z 2giej nienawidziłam jej za to wszystko co mi wykrzykiwała, za ten cały strach i niepewność , które były w dzieciństwie moimi najlepszymi przyjaciółmi. Nie mogłam zrozumieć kim ona jest. Kim ja jestem. Wiedziałam ze tak być nie powinno. Czułam, że ta sytuacja wydarzyła się przeze mnie. Prosiłam boga by mi wybaczył i by ocalił moją matkę. Tak bardzo chciałam, żeby ona żyła.
Dodaj komentarz