Tu zle ale tam gorzej
Nie moge zrozumiec tej niesprawiedliwosci. Tu wszystko jest tansze, pensje wyzsze, ludzie sa milsi. Moze to mylne wrazsnie ktore minie po lilku tygodniach. Pracujemy, zarabiamy i na wszystko starcza. Poznalam mlode malzenstwo. Mieszkaja obok nas, maja maja dziewczynke i spodziewaja sie kolejnego dziecka. Dziwni sa. Tacy angielscy wymiatacze. Ciagle powtarzaja co to nie oni, jak dlugo juz tutaj sa (chyba 8 lat), czasami wplataja w rozmowe angielskie slowka, wszystkim sie chwala. Smieszy mnie to, ale siedze cicho i nie daje nic po sobie poznac. Udaje glupia, bo to jedyni ludzie z ktorymi czasem mozna sie spotkac. Znam jeszcze jedna dziewczyne z pracy, ale ona jest bardzo cicha i prawie nic sie nie odzywa. Nie podoba mi sie tutaj. To dziura, nasze zycie ogranicza sie do pracy, zakupow, gotowania lub jedzenia „na mieście”. Nie bardzo jest tu co robic. Ludzie z tego co slysze zyja od imprezy do imprezy. To ma dla nich naprawde wielkie znaczenie, zeby wyjsc, narabac sie i porzygac. Nie pasuje tu. Pewnie sa normalni ludzie, ale gdzie mam ich szukac. Ja i moj maz nie umiemy spedzac czasu razem. Nudzimy sie. Brakuje tematow, a cisza jest regułą. Rozmawialam ostatnio z siostra. Obeszlo sie bez osadzania i wyzwisk. Stwierdzila ni stad ni zowąd ze przyjedzie i zobaczy jak sie urzadzilismy. Mam stres bo pewnie skrytykuje wszystko, a naprawde czepic mozna sie tu wszystkiego. Nie lubie, kiedy po mnie jezdzi i sie wywyzsza. Licze na to ze cos jej wypadnie. Do weekendu jeszcze troche czasu. Jutro zamierzam zapisac sie na kurs angielskiego, bo w pracy i otoczona przez samych Polakow nie mam szans zeby nauczyc sie czegokolwiek. Wszystko wyobrazalam sobie inaczej. Czuje sie jak taka Jadzia ktora przyjechala ze wsi…na druga wies. Nie mysle o powrocie mimo wszystko. Boje sie Polski. To miejsce kojarzy mi sie z bolem i zlymi wibracjami. Nie chce wracac, ale zyc tutaj zawsze tez nie zamierzam.
Dodaj komentarz