Tylko kawa?
Spotkaliśmy się z Agnieszką pierwszy raz, na kawie. To była moja inicjatywa. Chciałem ja poznać, zobaczyć, czy na żywo też bedzie się nam rozmawiało tak dobrze. Chciałem sprawdzić, czy jest tak piękna jak na zdjęciu. Jest. Jest też bardzo inteligentna, zadbana. Mimo, że starsza ode mnie wyglada młodziej. Onieśmielała mnie jej pewność siebie i mądrość. Nie wyglądała na alkoholiczkę, a wiem, że właśnie ten problem jej dotyczy. Okresowo ma tez depresje.
Rozmowa kleiła się od początku. Jakbym rozmiawiał z najlepszą przyjaciółką po kilku latach. Czemu poszedłem na to spotkanie? Zostawiłem Kaśkę z dzieciakami po to, żeby spędzić czas z nieznajomą kobietą. Tak, ojciec i mąż ze mnie świetny. I wiem, że to moja wina, bo ja podejmuję takie decyzje.
Agnieszka proponowała, żebyśmy poszli do niej. Poszedłem, bo nie umiałem jej odmówić. Byłem bardzo podniecony i cały czas myślałem o tym, jak zdejmuję z niej tę pomarańczową sukienkę. Nie mogłem normalnie myśleć, koncentrowałem się na ramiączku od jej stanika, jak jakiś małolat.Kiedy weszliśmy do domu zaproponowała kawę, pokazała mi swój pokój wypełniony najróżniejszymi porcelanowymi figurkami. Nie chciałem kawy, nie chciałem oglądać figurek. Chciałem jej i gdyby tylko ona dała jakiś znak (a ja głupi myślałem, że znakiem było zaproszenie do domu) nie zawahałbym się ani chwili. Można powiedzieć, że zdrady nie dopuściłem się tylko dlatego, bo nie miałem okazji, albo nie przejąłem inicjatywy. Albo co tu duzo mówić już dopuściłem się zdrady, bo co za różnica skoro byłem gotów to zrobić i wiem, że nic by mnie nie zatrzymało? Potrzebowałem tylko wyraźniejszego sygnału.
Agnieszka stwierdziła, ze jestem szarmancki. Ja nazwałbym siebie niepewnym i strachliwym. Ona widzi we mnie same dobre cechy… Na pewno chcę się spotkać ponownie.
Dodaj komentarz