Uswiadomilam sobie ze terroryzuja mnie 2 nieletnie potwory

16:25
23.11.2018

I na cholere naczytalam sie tylu ksiazek. Jedyne czego mnie nauczyly to cierpliwosci… Moje dzieci w stosunku do mnie sa zaprogramowane na roszczeniowosc, warczenie i niechec. Boje sie ich, a ja jak sie boje to ide w zaparte. Nie chowam sie z podkulonyn ogonem tylko udaje…wbrew swiatu. Udaje twardzielke, nie daje sie (pozornie), jestem stanowcza, konsekwentna ale nie zlosliwa i wredna.

Zauwazylam ze kiedy mam je odebrac ze szkoly, kazac im cos zrobic, czegos wymagac to po prostu zaczynam sie telepac z nerwow, bo wiem co za chwile mnie czeka. Atak, darcie, przepychanki… Masa argumentow slusznych i typowo dziecinnych typu „bo tak robi mama krysi”. One potrafia byc takie fajne, mile, grzeczne, pelne empatii i serdeczne…ale nie dla mnie. Czasem czuje sie jak jakas podla suka. Z reguly podchodze do nich z sercem na dloni… I dostaje „kopa w twarz”.. Nie ma co, odchowalam sobie dzieci…moze za duzo z nimi polemizowalam? Moze chodzi o to, ze krotkie chwile zalaman, kiedy nerwica bierze gore, spowodowaly brak ciaglosci w moim podrecznikowym zachowaniu i reakcjach? S moze chodzi o to ze te wszystkie podreczniki poradniki itp mozna sobie spuscic w kiblu? Eeee szkoda gadac.

2
Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz
najnowszy najstarszy oceniany
Niejawna

Łączę się z Wami w bólu. U mnie jest dokładnie to samo. Czuję się terroryzowana przez dzieci. A to dopiero początek. Boję się pomyśleć co będzie za 4 lata…

Konto usunięte
Konto usunięte

Ja dopóki nie wydrę się tak, że Nergal na koncercie przy mnie wysiada, to nic nie będzie zrobione. Też czytałam książki i próbowałam łagodnie. Moje dziewczyny są świetne, kiedy nic nie trzeba robić, ale już wyrzucić smiecie czy opróżnić zmywarkę to niekoniecznie. „Teraz?!”, „A czemu znowu ja, nie ona?” itp. itd. I mąż do kompletu: nie zrobi sam nic, a jak powiem nie takim głosem, to obraza majestatu. Dlatego żyjemy w syfie i nikogo nie zapraszamy nigdy.