Uzależnienie od narzekania

18:31
14.11.2018

Napisałam, pochwalili mnie i tyle. Minęło już kilka dni. Było minęło. A ja głupia myślałam, że moja kariera nabierze zwrotnego tempa. Artykuł był krótki, ale treściwy. Wbrew mojej opinii. Gdybym wiedziała, że przeleci wraz innymi publikacjami jak spadająca gwiazda… Żałuje. Nieważne.

Poczucie beznadziejności pogłębia się we mnie z każdym dniem. Najpierw mam wielką ochotę zmieniać wszystko:siebie, swoje otoczenie, myśli, wygląd, a kiedy przychodzi TEN moment cofam się, myśląc, że „cuduję światem”…

Nie stać mnie na zmiany, nie stać mnie na całkowitą bierność. Jedyne, co umiem, to zacząć…i zatrzymać się porzucając na okrągło wszystkie podjęte przez siebie inicjatywy. Kiedyś myślałam, że wprowadzanie zmian jest łatwiejsze. Może było? A może z wiekiem człowiek staje się niewolnikiem swoich przyzwyczajeń i swojego otoczenia?  Ja muszę się jakoś uwolnić.

I muszę coś zrobić z tym narzekaniem. Przynajmniej zachować jakąś równowagę. Lubię narzekać i przynosi mi to ulgę… mam tłamsić w sobie wszystko, albo ganiać ludzi, żeby mnie słuchali? dzwonić do nich? pisać na komunikatorach i liczyć na to, że doczytają do końca? Pieprzę to… już wolę tutaj. Musze narzekać, żalić się. To właściwe miejsce.

ALE nie mogę się pogrążyć i zatracić, bo wtedy minę się z celem. Musze mieć miejsce na narzekanie i muszę szukać dobrych stron swojego życia. Musze próbować pisać też o tym, co było nie najgorsze. Muszę robić plany i mieć nadzieję, że kiedyś mi się uda.

Dodaj komentarz

Zaloguj się i dodaj komentarz